Zawsze chętnie dzielimy się z naszymi darczyńcami sukcesami naszych dzieci, ich potrzebami i pasjami- wszystkim tym co może być ważne także dla Ciebie.
Zaznaczając obie zgody, będziesz otrzymywać od nas wiadomości o naszych działaniach, inicjatywach oraz ciekawych akcjach. W ten sposób przekonasz się, jak Twoja pomoc zmienia życie dzieci w potrzebie.
Dziękujemy, że wspierasz naszych podopiecznych.
Zawsze chętnie dzielimy się z naszymi darczyńcami sukcesami naszych dzieci, ich potrzebami i pasjami- wszystkim tym co może być ważne także dla Ciebie.
Zaznaczając obie zgody, będziesz otrzymywać od nas wiadomości o naszych działaniach, inicjatywach oraz ciekawych akcjach. W ten sposób przekonasz się, jak Twoja pomoc zmienia życie dzieci w potrzebie.
W tym tygodniu
koalicja organizacji pozarządowych „Napisz Testament” przygotowała szereg
wydarzeń dla zainteresowanych osób. Najważniejsze z nich to:
infoliniatestamentowa, pod którą dyżurują prawnicy specjalizujący się w prawie spadkowym (tel. 500 857 074). Dzwońcie, jeśli chcecie przedyskutować z prawnikiem swoją sprawę testamentową.
webinary – w poniedziałek, środę i piątek, o godz. 18:00 nasi eksperci podzielą się z Wami swoim doświadczeniem związanym z prawem spadkowym. Jako pierwszy wystąpi @lukaszmartyniec z Kancelaria Sukcesyjna Martyniec – prawnik, doradca sukcesyjny, który od lat doradza polskim przedsiębiorcom w kwestiach spadkowych. Będzie próbował przekonać Was, że…dziedziczenie ustawowe jest ok. Ciekawe, czy mu się uda…? W środę #AldonaLeszczyńskaMikulska odkryje przed Wami tajniki…zachowków. Temat ten od lat budzi emocje, wokół niego krąży wiele mitów, wiele z nich ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy chcą pogłębić swoją wiedzę testamentową. W piątek #GawełPodwysocki poruszy aspekt psychologiczny i społeczny pisania testamentów. Wyjaśni, dlaczego tak na prawdę obawiamy się tych dokumentów i odkładamy je na „potem”. Zapowiada się bardzo ciekawe spotkanie. Serdecznie zapraszamy!
poradniktestamentowy – każdy, kto ma ochotę zgłębić wiedzę nt. tego jak napisać testament, może zamówić darmowy poradnik testamentowy.
Co miesiąc 70 dzieci w Polsce próbuje odebrać sobie życie. W 2020 roku 107 nieletnich zrobiło to skutecznie[1]. W zeszłym tygodniu media obiegła tragiczna informacja o podwójnym samobójstwie dwóch trzynastolatek. Stan psychiczny polskich dzieci po pandemii jest bardzo zły, a tymczasem w Polsce pracuje jedynie 482 psychiatrów dziecięcych[2], a koszt 45 minutowej prywatnej konsultacji psychiatrycznej dla młodego człowieka może sięgać nawet 400 zł. 10 września, w Dzień Zapobiegania Samobójstwom, Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce ponownie zaapeluje o poprawę dostępu do opieki psychologicznej i psychiatrycznej dzieci w całej Polsce.
Petycja SOS i
odpowiedź Ministerstwa Zdrowia
Zaburzenia
psychiczne dzieci i młodzieży diagnozowane są na coraz wcześniejszym etapie
rozwoju, a ich skala nieustannie wzrasta., a wymagających specjalistycznego wsparcia
jeszcze przed pandemią było ok. 630 tys.
dzieci[3].
Dlatego w
kwietniu 2021 r. SOS Wioski Dziecięce skierowały petycję do
premiera Mateusza Morawieckiego, którą
podpisało ponad 8 tys. osób. W petycji Stowarzyszenie apelowało o podjęcie
zdecydowanych i systemowych działań, które zwiększyłyby dostęp do
wielospecjalistycznej pomocy w zakresie zdrowia psychicznego dla dzieci i
nastolatków, szczególnie z terenów wiejskich. – Do najbliższego szpitala, w którym możemy umieścić dziecko
potrzebujące opieki, mamy około 200 kilometrów. O oddziałach dziennych możemy
zapomnieć, a czasem tylko taka terapia jest zalecana. – mówi Tomasz
Wójciszyn, tata SOS. – Leczenie prywatne
to koszt ok 250-300 zł za wizytę. Przy trójce potrzebujących dzieci proszę
sobie wyobrazić jak ogromne są to koszty. – komentuje – Każde zaświadczenie, opinia, zalecenie wydane na oddzielnej kartce to
dodatkowa opłata, a takich dokumentów trzeba czasem kilka… – dodaje
Katarzyna Sobczuk Wójciszyn, mama SOS.
Sprawę komentują również inni rodzice SOS, którzy na co dzień
zajmują się dziećmi po traumatycznych przejściach, – Kłopot z planowymi przyjęciami dzieci na oddziały psychiatryczne jest
przerażający. Przyjmowane są wyłącznie dzieci z interwencji w stanie zagrożenia życia, czyli te po próbach
samobójczych, które potrzebują pomocy natychmiast. To ślepa ulica. Przecież za
chwilę te dzieci, które teraz nie zostaną przyjęte będą dziećmi z interwencji.
Ostatnio rozmawiałam z psychiatrą, pod którego opieką są nasze dzieci. Powiedziała,
że bardzo chętnie nas przyjmie, ale nie ma gdzie, bo tam, gdzie przyjmowała
jest teraz oddział covidowy”. – komentuje Elżbieta Gładki, mama SOS.
Obecnie na prywatną konsultacje czeka się po kilka miesięcy. – U nas w dużym mieście na wizytę u
psychiatry czeka się od 4 do 5 miesięcy. Wolnych terminów nie ma już do końca
tego roku. Dla porównania, w 2020 roku na wizytę czekało się ok. 1,5 miesiąca.
Obecnie – trzy razy dłużej, a za konsultację płaci się 300 zł, a za terminy
weekendowe nawet 400 zł. Zazwyczaj pierwsze dwie wizyty trwają ok. 1h, a każda
kolejna ok. 20 minut. Cena za konsultację pozostaje taka sama. – komentuje
Joanna Żukowska, psycholog w Domu Młodzieży SOS w Lublinie.
Według najnowszych danych GUS, poniżej minimum egzystencji żyje
ponad 5 proc., czyli ok. 1,9 mln Polaków, a skrajne ubóstwo dzieci w 2020 r. wzrosło
z 4,5% do 5,9%, czyli do ponad 400 tys. dzieci[4]
.
W odpowiedzi Ministerstwa Zdrowia na petycję Stowarzyszenia możemy
przeczytać, że „trudna sytuacja w
ochronie zdrowia psychicznegodzieci
i młodzieży jest znana Ministerstwu Zdrowia a poprawa tej sytuacji traktowana
jestpriorytetowo. W związku z
potrzebą pilnych zmian w psychiatrii dziecięcej, MinisterstwoZdrowia przygotowało i wdraża kompleksową
reformę systemu ochrony zdrowiapsychicznego
dzieci i młodzieży w oparciu o nowy model udzielania świadczeń.” Pełny
tekst listu pod linkiem.
Jak podkreśla Agnieszka Brejwo, terapeutka z Centrum Specjalistycznego SOS w Kraśniku Rozpoczął się pilotaż Środowiskowych Centrów Zdrowia, ale niestety jest to kropla w morzu potrzeb. – Psychiatria w Polsce funkcjonuje bardzo źle i taka sytuacja jest od dawna. W wielu lokalizacjach funkcjonuje wszystko „po staremu”. Lekarz bywa w poradni dwa razy w miesiącu, są długie kolejki oczekujących dzieci i ich rodziców. W niektórych lokalizacjach psychiatry dziecięcego przyjmującego na NFZ w ogóle nie ma (tak, jak u nas w Kraśniku). Konsultacje prywatne są drogie, a z racji wielu potrzebujących, czas oczekiwania jest długi.
Obniżone
samopoczucie, okaleczenie się i próby samobójcze
Sytuacja jest dramatyczna – każdego miesiąca średnio 70 dzieci w Polsce próbuje odebrać sobie życie.[5] Z dostępnych danych wynika, że prawie co trzeci badany nastolatek (30,8%) uznał, że jego samopoczucie w trakcie pandemii pogorszyło się. Co jedenasty (9,2%) przyznał, że w swoim życiu okaleczał się, a 4,4% respondentów robiło to częściej niż przed pandemią, natomiast 6,5% zaczęło się wtedy celowo ranić. Z danych wynika również, że w pierwszym okresie pandemii 2,9% respondentów w wieku 15-17 lat próbowało popełnić samobójstwo, a na gorsze samopoczucie skarżyły się istotnie częściej dziewczyny niż chłopcy (36,5% vs 25,4%)[6].
– Niewątpliwie
okres pandemii, obostrzeń, izolacji i nauczania zdalnego znacząco przyczynił się do nasilenia
niepokojących zachowań, obniżenia nastroju, utraty poczucia bezpieczeństwa,
objawów uzależnienia (nadużywanie gier komputerowych; nadmierne korzystanie z
urządzeń ekranowych, często nieuzasadnione realną potrzebą; wymykające się spod
kontroli poruszanie się po mediach społecznościowych). W wielu domach nastąpiła
zmiana codziennego funkcjonowania. Zaburzenie dotychczasowego rytmu dnia i
zegara biologicznego w wielu przypadkach prowadziło do niedoboru snu, zaburzeń
procesu regeneracji, problemów z koncentracją, uwagą i uczeniem się. – komentuje Katarzyna Głąb, psycholog, wspierająca rodziny w
kryzysie w ramach „SOS Rodzinie”.
Pomoc na
wczesnym etapie?
Według Kingi Kaczmarczyk, psychoterapeutki z Koszalina, nie tylko
ściana niedostępności oraz skrajne obciążenie psychiatrów jest kluczowym
wyzwaniem. Problemem jest również ograniczony dostęp do podstawowej opieki
psychologicznej. Niewiele ponad połowa polskich szkół zatrudnia psychologa,[7]
co ogranicza dzieciom swobodny dostęp do tzw. pierwszej pomocy. Bez niej, w
wielu przypadkach, dzieci pozostawione są ze swoimi problemami same ze sobą, co
tylko zaostrza sytuację. – Obecnie, w sytuacjach kryzysowych nie
rozważam już nawet konsultacji na NFZ.Jeśli
sprawa jest pilna, a dziecko wymaga natychmiastowej pomocy, to robię wszystko,
by dziecko jak najszybciej dostało się do psychiatry.
Centrum
Specjalistyczne SOS
W odpowiedzi na rosnące potrzeby z zakresu zdrowia psychicznego
dzieci, jeszcze przed pandemią, Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce otworzyło w
Kraśniku swoje pierwsze w Polsce Centrum Specjalistyczne. – Jednym z głównych założeń tego projektu jest zapewnienie naszym
podopiecznym kompleksowego i specjalistycznego wsparcia blisko miejsca
zamieszkania, bez konieczności długiego oczekiwania na wizytę, czy dalekich
wyjazdów. W Polsce wciąż brakuje systemowych rozwiązań, które zapewniałyby
ogólnodostępne i bezpłatne wsparcie w zakresie ochrony zdrowia psychicznego.
Utrudniony dostęp do pomocy psychologicznej i terapeutycznej to ogromne
wyzwanie zwłaszcza dla rodzin w trudnej sytuacji materialnej. – komentuje
Dariusz Krysiak, Dyrektor Programu SOS Wiosek Dziecięcych w Kraśnikui jak podkreśla – Pomocy udzielamy nie tylko dzieciom i młodzieży objętym pieczą
zastępczą SOS i programami umacniania rodziny „SOS Rodzinie”, ale również
lokalnym społecznościom. Nasi eksperci każdego dnia pracują, by pomóc dzieciom
uporać się z lękiem i bolesnymi wspomnieniami, odbudować poczucie
bezpieczeństwa, przywrócić im wiarę w siebie i własne możliwości.
Pomoc tu i
teraz
Aby dowiedzieć się jak pomóc podopiecznym
Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce, wystarczy wysłać SMS o treści „Hania” pod
numer 4777 (koszt sms zgodny z cennikiem twojego operatora). W odpowiedzi na
SMS pracownicy Stowarzyszenia oddzwonią, aby opowiedzieć o możliwościach
wsparcia. W ramach akcji uruchomiona została również specjalna strona www.dziecisos.org, na której można przekazać
comiesięczną darowiznę. W podziękowaniu za regularną pomoc każdy darczyńca
otrzyma imienny Dyplom Przyjaciela
Dzieci.
Kampania obejmuje informacyjne spoty telewizyjne oraz działania
online. Informacyjny Serwis SMS uruchomiony został we współpracy z Partnerem
Technologicznym Digital Virgo Polska S.A.
[1] Zamachy samobójcze w grupach wiekowych 0-6, 6-12, 13-18 –
statystyki Komendy Głównej Policji, 2020
[2] Zestawienie liczbowe lekarzy i lekarzy dentystów
wg dziedziny i stopnia specjalizacji, Naczelna Liczba Lekarska, 28.02.2021
[3] „Dostępność lecznictwa
psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży (w latach 2017-2019)”, NIK, 2020
[4] „Zasięg ubóstwa ekonomicznego w Polsce w 2020 roku”, GUS,
2021
[5] Zamachy samobójcze w grupach wiekowych 0-6, 6-12, 13-18 –
statystyki Komendy Głównej Policji, 2020
Trwa akcja „Kocham To Dbam” z naszym partnerem –
SIGNAL IDUNA Polska Towarzystwo Ubezpieczeń S.A., która pomaga chronić dzieci
przed następstwami nieszczęśliwych wypadków i pozwoli na przekazanie złotówki z
każdej sprzedanej polisy na pomoc podopiecznym SOS Wioski Dziecięce w Polsce.
Nastał wrzesień, a wraz z nim rozpoczął się nowy rok
szkolny i nasze dzieci wróciły do swoich nauczycieli i rówieśników, na co już
bardzo czekały. Razem z SIGNAL IDUNA – partnerem akcji „Kocham to Dbam”
prowadzimy kampanię, z której część zysku zostanie przeznaczona na pomoc
dzieciom w bieżącej nauce szkolnej, zajęcia wyrównawcze, rozwój pasji i
zainteresowań dzieci, wycieczki czy wsparcie pedagogów i psychologów.
W ramach ogólnopolskiego programu bezpieczeństwa „Kocham
To Dbam” SIGNAL IDUNA oferuje polisy od Następstw Nieszczęśliwych Wypadków
Dzieci i Młodzieży Szkolnej. Jednocześnie za każdą sprzedaną polisę NNW na nowy
rok szkolny w pakiecie „Kocham To Dbam” SIGNAL IDUNA przekaże 1zł
wsparcia dla podopiecznych naszego Stowarzyszenia.
Zachęcamy rodziców i opiekunów do zakupu polisy NNW
SIGNAL IDUNA, a jednocześnie do pomocy i ochrony dzieci i młodzieży z SOS
Wiosek Dziecięcych!
Więcej szczegółów akcji znajdziecie na stronie: Kocham To
Dbam www.kochamtodbam.pl,
więcej informacji o SIGNAL IDUNA, która w swojej ofercie posiada ubezpieczenia
zdrowotne, turystyczne, na życie i NNW dostępnych jest na stronie www.signal-iduna.pl.
Aleksandra Granada, Dyrektor Krajowa Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce, z którym jest związana od 10 lat. Jednak swoją przygodę z organizacjami pozarządowymi zaczęła już jako nastolatka, zafascynowana Afryką.
Olu, dlaczego NGO i od czego to się wszystko zaczęło?
Pomoc dzieciom była zawsze dla mnie bardzo ważna. Podróżując
po różnych krajach widziałam, że to, w jakich warunkach dzieci dorastają w
swojej rodzinie, i jak są traktowane przez swoich rodziców i najbliższych, lub
jakie mają możliwości edukacyjne, mocno wpływa na ich start w dorosłość. Moja przygoda z organizacjami pozarządowymi
zaczęła się, jak byłam jeszcze nastolatką. Miałam 18 lat, kiedy wyjechałam do
szkoły w Norwegii. To nie była zwykła szkoła, bo oprócz innych przedmiotów
przygotowywała również do pracy charytatywnej, w takich krajach jak Nepal,
Mozambik, Angola, Zimbabwe. Uczyłam się tam języka Szona, w którym się mówi w
Zimbabwe. Wyglądało to tak, że najpierw przez pół roku zbierałam fundusze na
ulicach Skandynawii na projekty w Afryce, a potem przez rok uczyłam niepiśmiennych
dorosłych w Zimbabwe czytać i pisać. Przede wszystkim chodziło o to, by
potrafili się podpisać. Wtedy poziom alfabetyzmu był tam bardzo wysoki.
Podobało Ci się tam? To był 96’ rok, świat był zupełnie inny. Maleńka wioska, maleńka chatka, bez bieżącej wody, dzieci, które nigdy nie widziały białego człowieka i wołały za nami: „obrani ze skóry”, ale tak, podobało mi się. Szczególnie ta radość życia tych ludzi, którzy mają tak niewiele. To oni nauczyli mnie, że nie warto przejmować się sprawami, na które i tak nie mamy wpływu. Z wykształcenia jestem antropologiem kultury i było to dla mnie o fascynujące, żyć w śród tych ludzi i tak naprawdę żyć wśród tych ludzi, obserwować ich kulturę i zwyczaje.
Wróciłaś tam później? Do Zimbabwe nie, ale potem już jako pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego pojechałam zbierać eksponaty antropologiczne do Ugandy, Kenii i Tanzanii. Jak pracowałam już w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce to byłam także w Kamerunie. Bardzo się cieszę, że Polacy chcą wspierać nie tylko polskie dzieci w potrzebie.
Olu, zanim zostałaś Dyrektor Krajową Stowarzyszenia,
to przez kilka lat pełniłaś funkcję Dyrektor Fundraisingu. Jak
fundraising zmienił się według Ciebie, przez te lata?
Organizacji pozarządowych jest
coraz więcej i nawet te małe, coraz lepiej sobie radzą na tym polu, szybko się
uczą, stają się bardzo widoczne. Liczy się pomysłowość i odwaga w komunikowaniu
tego co robią. My także musimy o tym pamiętać. Cieszę się, że obok opieki
zastępczej zaczynamy też mówić o profilaktyce, zapewniam, że nasi
fundraiserzy są na to gotowi, warto mówić, o tej tak ważnej dla nas
działalności. Choć na co dzień nie mamy kontaktu z dziećmi z naszych Programów,
i tak czujemy się częścią tego, że dzięki naszej pracy, ich los zmienia się na lepsze
i to nas stale motywuje.
Przyszły trudne czasy,
COVID-19 bardzo dużo zmienił zwłaszcza dla organizacji pozarządowych, prawda?
Szczególnie
teraz w czasie pandemii praca w organizacji takiej jak nasza jest dużym
wyzwaniem. Na szczęście osób którzy chcą pomagać jest coraz więcej. To co daje
mi spokój, zaufanie do tego, że wszystko będzie dobrze, to ludzie, z którymi
pracuję. Mamy tu naprawdę fantastyczny zespół, ludzi, którzy wzajemnie się
napędzają. To co odróżnia naszą pracę od innych to jej
cel – zapewnienie stabilnych, zdrowych, dobrych warunków dorastania dzieciom,
które mają trudniejszy start. To daje nam wszystkim poczucie, że zmieniamy
świat na lepsze.
Jak już mówimy o dzieciach, prywatnie
jesteś mamą, to chyba jeszcze bardziej pomaga Ci zrozumieć sytuację tych
dzieci?
Jestem
mamą trójki dzieci. Doświadczenie, które wynoszę z pracy w Stowarzyszeniu na
pewno przekłada się na to jak staram się na co dzień być z moimi dziećmi, ważne
jest to, żeby czasami się zatrzymać, zejść na poziom dziecka, spróbować je
zrozumieć, wysłuchać, bez spieszenia się. Praca w Stowarzyszeniu przełożyła się
na świadome dla mnie macierzyństwo czy relacje z moimi dziećmi. Dzieci
potrzebują, szacunku do tego, żeby budować swoje poczucie wartości.
Olu, czym zajmuje się organizacja na
co dzień i czemu tak ważna jest regularna pomoc?
Nasza
Organizacja pomaga dzieciom, młodzieży i rodzinom w kryzysie, mamy pod opieką
ponad 1500 dzieci i młodzieży. Środki, które dostajemy od darczyńców, przeznaczone
są na pomoc medyczną, na wsparcie psychologiczno-pedagogiczne, na różnego
rodzaju terapie, a także na to, żeby przygotować naszych podopiecznych do
samodzielności, do startu w dorosłe życie. Wiemy jak regularna pomoc dzieciom i
stabilność jest szalenie ważna w ich życiu. Dlatego zachęcamy naszych
darczyńców, bez których nie wyobrażamy sobie naszej działalności, do
regularnego, comiesięcznego wsparcia naszych podopiecznych. Dzięki temu możemy planować z wyprzedzeniem nasze działania i obejmować opieką
kolejne rodziny. Bez naszej pomocy tracą szansę na rozwój, równe
szanse edukacyjne, spełnianie marzeń. Wierzymy, że w każdym dziecku drzemie
ogromny potencjał, bez względu na to z jakimi problemami mierzy się jego
rodzina, gdzie dorasta, jaka jest jego historia. Czasami trzeba tylko pomóc go
dostrzec i rozwijać.
Na czym najbardziej Ci zależy, jeśli chodzi o rozwój organizacji
Ważne jest, żeby
dzieci i młodzież, które trafiają do naszej organizacji, otrzymały odpowiednią opiekę,
wsparcie i pomoc. Żeby rodziny, którym pomagamy były w stanie pokonać kryzysy,
w których się znalazły. Zależy nam na tym, żeby osoby, które wychodzą z organizacji
mogły spokojnie wejść w dorosłość, miały wystarczające kompetencje, mogły
odnaleźć się na rynku pracy, miały takie same umiejętności i wiedzę jak rówieśnicy
oraz żeby miały poczucie własnej wartości i pewność siebie. A przede wszystkim
miały zapewnione zaplecze emocjonalne do stworzenia dobrych i zdrowych relacji.
Olu, wspominasz o specjalistach, niedawno Stowarzyszenie wysłało petycję, na temat poprawy dostępu do opieki psychologicznej i psychiatrycznej dla wszystkich dzieci w Polsce.
Tak, doskonale wiemy, że
wciąż dostęp do specjalistów jest bardzo ograniczony. Tym bardziej zależy nam
na tym, żeby w naszej organizacji rozwijały się Centra Specjalistyczne. Takie Centrum
mamy już w Kraśniku i myślimy o tym, żeby rozwijać je też w innych lokalizacjach.
Daje ono dzieciom i rodzinom pod naszą opieką dostęp do specjalistów, którzy przede
wszystkim mogą szybko postawić trafną i głęboką diagnozę, po której mogą
odpowiednio pracować i zacząć terapię. Dzięki temu rodziny nie muszą czekać w
długich kolejkach. Dodatkowo mogą korzystać z dostępu do opieki tak długo, ile
będzie to potrzebne. Tak jak w Kraśniku, chcielibyśmy również rozwinąć
współpracę z rodzinami zastępczymi z danej okolicy. To dla nich również ogromne
wsparcie.
Olu, a na koniec co jest dla Ciebie największą satysfakcją?
Dla
mnie niesamowitą satysfakcją jest to, że w codziennej pracy mogę przyczynić się
do tego, żeby pomóc dzieciom, które miały trudny start na początku swojego
życia.
Krystian
porzucił zawód tokarza i szlifierza, by iść za głosem serca. Od dwóch lat
pracuje w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce, gdzie spełnia się jako pedagog i
terapeuta. Na co dzień pomaga najbardziej potrzebującym dzieciom, porzuconym i
osieroconym. W swoim doświadczeniu ma również pracę z przedszkolakami ze
spektrum autyzmu i jak podkreśla – każdy człowiek zasługuje na szacunek, a
wspólne funkcjonowanie, mimo wszelkich różnić jest jak najbardziej możliwe.
Przyznasz,
że nie często widuje się mężczyzn w zawodzie pedagoga, tym goręcej gratuluję
Ci, że poszedłeś właśnie tą ścieżką. Gdy spojrzy się na Twoją historię, to
dokonałeś wręcz kinowego zwrotu akcji. Stanowisko tokarza i szlifierza
zamieniłeś na bezpośrednią pracę z dziećmi i to z dziećmi, które przeżyły w
swoim życiu nie jedną traumę. Jak się z tym czujesz?
Krystian Furgał: W naszym społeczeństwie na pewno istnieje stygmatyzacja mężczyzn, szczególnie w takich zawodach jak pedagog czy ogólnie na stanowiskach związanych z opieką nad dziećmi. Należy jednak podkreślić, że mężczyzna jest niewątpliwie potrzebny w wychowaniu dziecka. Jeśli zabraknie męskiego pierwiastka, to w życiu dziecka mogą wystąpić różne dysfunkcje, a w przyszłości może mieć trudności chociażby w kontaktach damsko-męskich. Więc jeśli są mężczyźni, którzy zastanawiają się czy wybierać tzw. „kobiece” zawody – to apeluję byście po prostu to wybrali. Bo jeśli ktoś się w czymś realizuje, czuje to i jest z tego zadowolony, to powinien to robić. I zgadza się. Na początku moja ścieżka zawodowa wyglądała bardziej fizycznie. Zaczynałem jako tokarz i szlifierz.
W trakcie studiów musiałem się po prostu z czegoś utrzymać, więc był to wątek typowo materialny. Z perspektywy czasu widzę, że doświadczenie to również było dla mnie jak najbardziej przydatne. Nauczyło mnie pokory i tego, że trudnych sytuacji nie trzeba się bać, tylko krok po kroku, systematycznie je naprawiać.
A skąd
pomysł, by pracować jako pedagog?
Myślę, że od zawsze chciałem pracować z ludźmi,
bo po prostu dawało mi to radość. Liceum było momentem, w którym najbardziej
zastanawiałem się co chcę w życiu robić. Czułem, że musi to być praca z ludźmi
w takim czy innym wymiarze. Więc kierowałem się właśnie ku takim zawodom.
W Twoim
głosie wyczuwam dużo optymizmu i chyba takiej życiowej satysfakcji. Czujesz się
spełniony jako pedagog?
Największą satysfakcję i radość czuję wtedy,
kiedy widzę, że dzieci z którymi pracuję robią postępy oraz to że ich własny
rozwój również daje im radość. A kiedy słyszę „dziękuję Panie Krystianie za
zajęcia”, to jest to bardzo miłe uczucie. Jednak trzeba przyznać, że wiele
satysfakcjonujących mnie rzeczy wychodzi dopiero po czasie. Gdy prowadzę
terapię, to nie od razu widzi się jej efekty. Ale jeśli widzę, że dziecko
przychodzi, pracuje i robi to sumiennie, to tym bardziej się cieszę. Zawsze
staram się dostosować zajęcia pod każde dziecko, aby zajęcia były dla niego
przyjemne, sprawiały mu radość i żeby chętnie na nie przychodziło. Bo nie
sztuką jest zrobić jakieś zadania i powtórzyć to co było w szkole, ale sztuką
jest, by zaciekawić dziecko i zainspirować je do przyszłego działania i
zachęcić do pracy.
Zanim zacząłeś
pracować w SOS Wioskach Dziecięcych zdobywałeś, m.in. doświadczenie pracy w
przedszkolu, a mówiąc ściślej – z dziećmi ze spektrum autyzmu. Jak to
wspominasz? Przypuszczam, że dla osoby, która dopiero co skończyła studia mogło
to być dużym wyzwaniem.
Zanim zostałem pedagogiem, to skoczyłem na
głęboką wodę. Moją pierwszą pracą z dziećmi, nie wliczając w to kolonijnych
wyjazdów i mojej pracy jako wychowawca, byłem nauczycielem wspomagającym w
grupie autystyków. To całkowicie zmieniło mój pogląd na ich temat z takiego
typowo teoretycznego, książkowego na typowo behawioralny. Pamiętam, że wiele
rzeczy mnie wtedy bardzo zaskoczyło. Ponadto, czymś niesamowitym była praca z
dziećmi z autyzmem w jednym budynku z dziećmi bez orzeczenia autyzmu. To
świetna lekcja. Pokazuje, że powinniśmy mieć szacunek do każdego człowieka, bo
wspólne funkcjonowanie jest jak najbardziej możliwe. A niestety wmawia się nam czasem,
że niektóre choroby całkowicie wykluczają ludzi z bycia w społeczeństwie, że
powinni być poza nim, albo powinni szukać jakiś innych, podobnych sobie grup. Z
mojego doświadczenia wiem, że wiele barier jesteśmy w stanie pokonać. Trzeba
być tylko cierpliwym i poświęcić na to dużo pracy. Ale jest nadzieja.
Krystian,
a jak wygląda Twój dzień pracy w SOS Wiosce Dziecięcej w Kraśniku? Czym
dokładnie się zajmujesz?
Prowadzę terapie indywidualne oraz zajmuję się
organizowaniem dzieciom czasu wolnego. I tak na przykład, sobota w naszym
grafiku wygląda zupełnie inaczej niż reszta tygodnia. Skupiamy się głównie na
zajęciach wolnoczasowych, by dzieci mogły odpocząć po ciężkim tygodniu. I
zazwyczaj, w sobotę rano jedziemy do stadniny koni, gdzie realizowane są
zajęcia z hipoterapii. Dzieci mają wtedy okazję oswoić się ze zwierzętami,
nauczyć się jak się na nich jeździ, jak się je oporządza i przygotowuje do
jazdy. Warto podkreślić, że zajęcia z hipoterapii mają wpływ już na najmłodsze
dzieci, nawet z drugiej, czy nawet pierwszej klasy szkoły podstawowej. Kontakt
ze zwierzętami pomaga im przełamywać bariery – najpierw właśnie w kontakcie ze
zwierzęciem, a później w kontakcie z innymi osobami. Bo ze zwierzęciem jest
dużo łatwiej nawiązać kontakt. Dziecko, które jest po ciężkich przeżyciach ma
pewność, że zwierzę go nie zrani w taki sposób, w jaki potrafi zranić
człowiek.
Oprócz hipoterapii realizuję zajęcia plastyczne
dla najmłodszych. Często dodaję do tego też zajęcia ruchowe, by dzieci mogły
wyładować swój potencjał energetyczny. Z kolei dla starszych dzieci prowadzę
zajęcia techniczne oraz zajęcia kulinarne. Jeśli chodzi o indywidulane zajęcia
terapeutyczne, to realizuję, m.in. zajęcia w tzw. Sali Doświadczania Świata.
Jest to nowo wyposażona sala na terenie SOS Wioski Dziecięcej w Kraśniku, gdzie
prowadzimy zajęcia metodą Snoezelen. Polegają one na pracy z dzieckiem przy
użyciu jak największej liczby bodźców i by dziecko je odbierało. Są to bodźce
wzrokowe, słuchowe, węchowe, ale też smakowe.
A z
jakimi problemami zdrowotnymi najczęściej borykają się Twoi mali podopieczni?
Problemów z jakimi trafiają do nas dzieci jest
tak naprawdę tyle ile mamy dzieci. Często są to problemy mieszane i ciężko je
rozdzielić. O niektórych rzeczach nawet nie wiemy, ponieważ dzieci trafiają do
nas z rodzin, w których przeżyły traumatyczne sytuacje. Niektóre z nich mają
wady rozwojowe, których niestety nigdy nie wyleczą.
Kiedy myślimy o naszych własnych dzieciach, to
opieka nad nimi od początku ich życia jest dla nas po prostu normą. Ale w
przypadku dzieci w pieczy zastępczej, o wszystko trzeba zadbać od nowa. Dlatego
tak ważna jest systematyczność. Realizujemy m.in. program
psychologiczno-pedagogiczny i dbamy o to, by etapy rozwojowe nie były
drastyczne. Ważne, by zostały dostosowane do dziecka i jego możliwości. Mamy
też wiele specjalistycznych narzędzi, sprzętów i sale, które pomagają nam w naszej
pracy. Z naszej strony robimy wszystko, by dzieci wróciły do normy. A jeśli nie
byłoby tej pracy, a dzieci pozostałyby w swoich biologicznych rodzinach, to
prawdopodobnie żyłyby tak, jak ich rodzice.
Praca z
dziećmi, szczególnie po traumie, jest bardzo wymagająca i często trudna. Czy
zdarzają Ci się kryzysy?
Kryzysy zdarzają się jak w każdej pracy.
Głównym charakterem tych kryzysów jest natłok pracy. Jeśli jest dużo do
zrobienia, a mamy mało czasu, to pojawia się przeświadczenie, że jak coś się
robi szybko, to na pewno robi się źle, że można było zrobić lepiej. Ale cóż…
trzeba się z tym po prostu pogodzić.
Wydaje
się, żeczas i spokojne podejście to właśnie jedna z podstaw, by nawiązać z dziećmi
dobrą relację.
W toku mojej pracy nawiązuję z dzieciakami
różne relacje, niezależnie czy są to dzieci starsze czy młodsze. Z maluchami
bardzo fajnie wychodzi mi się na zajęcia sportowe, a ze starszymi robimy super
zajęcia techniczne. Oni się czegoś uczą, a ja mogę ich pokierować w tym
procesie krok po kroku, np. co muszą zrobić, by powstał stolik czy krzesło,
które sobie gdzieś upatrzyli. W efekcie są często zaskoczeni, że sami potrafią
coś wytworzyć przy użyciu narzędzi, mimo tego, że wcześniej z nich nie
korzystali. I jeśli pokaże się im co do czego służy i przypilnuje się
bezpieczeństwa, to dzieci mogą stworzyć naprawdę piękne rzeczy, z których później
korzystają. Np. jeżdżą na gokartach, które sami zrobili, albo robią doniczki,
którymi chwalą się w domu, a potem w ogródkach eksponują w nich kwiaty. Wygląda
to naprawdę pięknie. Jest to praca, jest to rękodzieło, więc ma to dużą
wartość.
Czyli
dzieje się dużo, kreatywnie i intensywnie.
Tak! SOS Wioska Dziecięce na pewno nie jest
miejscem, w którym nie ma energii. Jest jej tu mnóstwo (śmiech)!
A propos energii
i zadowolenia – czego życzyłbyś swoim małym podopiecznym?
Swoim podopiecznym życzę, aby jak najlepiej
udało im się w życiu. Żeby przepracowali wszystkie trudne problemy i żeby w
pewnym momencie doszli do wniosku, że to co się stało nigdy nie było ich winą,
że bywają takie sytuacje, że coś wynika z decyzji innej osoby i my nie mamy na
to wpływu. Dzieciom ciężko jest się z tym pogodzić, ale jest to do zrobienia. I
jeśli już naprawdę pokonają te trudne problemy, z którymi borykają się od
najmłodszych lat, to życzę im, by w przyszłości byli po prostu zadowoleni ze
swojego życia. Żeby czuli, że zrealizowali to co chcieli, chociaż nawet jakąś
cząstkę. To na pewno da im poczucie bezpieczeństwa, którego w dzieciństwie nie
mieli. A jeśli w przyszłości będą już mieli tę bazę bezpieczeństwa, to myślę,
że będą mogli spokojnie zakładać rodziny, pracować, kończyć szkoły i co tylko
sobie zamarzą. Wiec taką najważniejszą umiejętnością, którą chciałbym, aby moi
podopieczni mieli w przyszłości to to, by byli samodzielni. Żeby te wszystkie
umiejętności, które zdobędą pozwoliły im na samodzielne życie i funkcjonowanie.
Z
Krystianem Furgałem rozmawiała Paulina Górska ze Stowarzyszenia SOS Wioski
Dziecięce w Polsce
W
dzieciństwie chciała być jak Michelle Pfeiffer z „Młodych Gniewnych”, pracować
z młodzieżą i przerabiać z dziećmi wiersze z poziomu studenckiego. Dziś jako
wychowawca i koordynator świetlić środowiskowych spełnia się w codziennej pracy
z dziećmi w ramach Programu „SOS Rodzinie”. Od 8 lat, związana z SOS Wioską
Dziecięcą w Siedlcach, dba o rozwój nie tylko dzieci, ale również ich rodzin i
społeczności. I jak mówi: człowieka należy szanować – po całości.
Kasiu,
Twoja inspiracja rolą Michelle Pfeiffer jest mocno uskrzydlającą. Tym bardziej,
że marzenie o pracy z dziećmi spełniło się w 100 procentach. Ciekawa jestem jak
odbierasz to z perspektywy czasu, jako dorosła już kobieta? Jak wyglądała Twoja
ścieżka?
Katarzyna Chromińska: Wybierając studia
rzeczywiście kierowałam się nastoletnią myślą, by zostać nauczycielką niczym w
„Młodych i Gniewnych”. Na początku wcale nie myślałam stricte o SOS Wioskach
Dziecięcych, ale generalnie o pracy z młodzieżą, która miała w życiu gorszy
start. Można powiedzieć, że inspiracją była również moja szkoła podstawowa.
Była to szkoła miejska, więc dzieci były z różnych dzielnic i osiedli. I już
wtedy dostrzegałam nierówność. Niektóre dzieci były lepiej ubrane, a niektóre
gorzej traktowane. Dostrzegałam tę niesprawiedliwość i nie było we mnie na to
zgody. Zostałam tak wychowana, że wszyscy jesteśmy równi, mamy te same prawa,
te same obowiązki i to samo nam się należy. Poszanowanie człowieka jako
człowieka, po całości. Więc nie zgadzałam się na te wszystkie nierówności.
Do SOS Wiosek Dziecięcych trafiłam trochę
przypadkiem, a trochę los tak chciał (śmiech). Tak się złożyło, że jedna z
moich koleżanek pracowała już w Stowarzyszeniu jako wychowawca w „SOS Rodzinie”
i potrzebowali akurat wolontariusza na festyn dziecięcy. I jak usłyszałam hasło
„wolontariusz”, to popatrzyłam w kalendarz i pomyślałam – no to idę!
Po festynie koleżanka odezwała się ponownie z
informacją, że Stowarzyszenie ogłosiło konkurs na roczny staż. Bardzo mnie do
tego zachęcała, więc stwierdziłam, że dam temu szansę. Złożyłam CV i przyszłam
na rozmowę kwalifikacyjną z nastawieniem, że „fajnie by było”. No i jest
fajnie, bo faktycznie dostałam tę pracę i w sumie tuż po obronie magisterki
mogłam rozpocząć pracę. Mija już ósmy rok i wciąż jest mi tu dobrze.
A czy
możesz proszę powiedzieć coś więcej na temat „SOS Rodzinie”, czyli Programu, w
ramach którego prowadzisz świetlice? Czym dokładnie jest ten Program i jakie są
jego założenia?
Program „SOS Rodzinie” to program
profilaktyczny, który prowadzimy z myślą o dzieciach, które wychowują się w
rodzinach biologicznych, zagrożonych rozpadem. Rodziny te żyją w trudnych
warunkach, często w małych miejscowościach. Są to rodziny przeważnie z dużym
potencjałem, ale nie wiedzące, że można żyć inaczej. W naszych świetlicach
dzieci z tych rodzin mogą zjeść ciepły posiłek, odrobić lekcje, porozmawiać z
osobami, którym ufają. Mogą rozwijać swoje pasje i zainteresowania, a od czasu
do czasu pojechać na wycieczkę i zobaczyć inny świat. Rodziców z kolei
motywujemy do zmiany, do spędzania czasu z dziećmi, do znalezienia pracy, do
zerwania z ewentualnym nałogiem. Nasi pracownicy socjalni, odwiedzają rodziny,
układają z nimi plan wydatków, wspierają w codziennych wyzwaniach. Nasza
działalność to także szkolenia prowadzone przez ekspertów z różnych dziedzin,
doradztwo psychologiczno-pedagogiczne, pomoc prawna, zdrowotna. Tworzymy też
grupy wsparcia dla rodziców i ułatwiamy im kontakt z pracodawcami.
Kasiu, w
takim razie jak wygląda Twój dzień pracy, jaki masz plan działania?
Dojeżdżam do biura na terenie SOS Wioski
Dziecięcej w Siedlcach. Każdy dzień zaczynamy od spotkania całego zespołu,
podczas którego omawiamy plan dnia i poszczególne zadania. Później zajmuję się
pracą z dokumentami, a następnie rozjeżdżamy się do świetlic. Tam prowadzimy zajęcia,
które robimy z podziałem wiekowym tak, żeby były dostosowane do możliwości, umiejętności, a także potrzeb
dzieci. Prowadzimy zajęcia różnego typu. Mamy zajęcia stricte plastyczne,
techniczne, ale też socjoterapeutyczne z elementami psychoterapii i
bajkoterapii. Pracujemy z psychologiem, więc dzieci mają też spotkania
indywidualne i grupowe. Ponadto, przyjeżdżają do nas również instruktorzy, np.
Pani, która prowadzi zajęcia teatralne oraz Pan od zajęć sportowych. Mamy
również Panie nauczycielki, które pomagają nam w wyrównywaniu braków
edukacyjnych dzieci, np. z matematyki i
języka angielskiego.
Czy coś w
tej pracy jest dla ciebie szczególnym wyzwaniem?
Największym wyzwaniem jest to, by rodziny z
którymi pracujemy złapały wiar w żagle, bo myślę, że na tym polega nasza praca.
Wierzę, że Ci ludzie mają wszystko, żeby być super rodzicami i super rodzinami,
ale nie do końca wiedzą jak je wykorzystać. No i my jesteśmy taką zapalniczką
do świeczki, czy właśnie takim wiatrem w żagle. Czasem spotykamy się z tzw.
ścianą. Słyszymy od rodzin, że „przecież to funkcjonowało tyle lat, to się
sprawdza, dlaczego mamy wychodzić z tych naszych schematów?”. I to jest wyzwaniem.
Bo w praktyce te schematy nie zawsze dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa i
satysfakcję życiową, a wręcz je ograniczają. A dla nas najważniejsze jest
dziecko, bo ono jest przyszłością nas wszystkich. Im mamy lepszych ludzi w
społeczeństwie, tym wszystkim będzie żyło się lepiej. Więc najtrudniejsze jest
to, by rodzina zechciała z nami pracować. A jak już zechce, to wszystko leci z
górki (śmiech).
Kasiu, a
gdy pracujesz z dziećmi oraz ich rodzinami, to czy coś szczególnie leży ci na
sercu?
Martwię się czy dzieci poradzą sobie w życiu,
czy będą miały pracę, czy założą sobie rodziny lub związki partnerskie i czy w
efekcie będą szczęśliwi. Czasami jest tak, że patrzę na dziecko i myślę „masz
potencjał, ale niestety błądzisz”… Zastanawiam się, co z takim dzieckiem
będzie się działo, np. za dziesięć lat, kiedy będzie już dorosłe… Oczywiście
zdaję sobie sprawę, że są rzeczy, na które nie mam wpływu bez względu na to,
jak bardzo bym się starała. Bywa różnie. Ale zawsze mam nadzieję, że dadzą
sobie radę, że będą szczęśliwi.
Czy
zdarzają Ci się kryzysy, bądź trudne sytuacje? Jak sobie z nimi radzisz?
Kryzys jest takim doświadczeniem, które zdarza
się każdemu. W naszej pracy również są kryzysy i ja też miewam zawodowe
trudności. Ale mam zespół, który bardzo mocno się wspiera i zawsze sobie
pomagamy w tych kryzysach. W różnych innych sytuacjach możemy się nie zgadzać,
ale gdy mamy trudną sytuację, to stajemy ramię w ramię niczym siostry.
Rozwiązujemy problem i idziemy dalej.
Mocny
zespół to ogromne wsparcie, ale chyba też i satysfakcja. Z czego jeszcze
czerpiesz dobrą energię i co daje Ci praca w SOS?
Myśląc o tej pracy mam wrażenie, że robię coś
dobrego i trochę zmieniam świat na lepsze. To daje mi też poczucie, że to ja
sama jestem lepszym człowiekiem i że buduję naszą rzeczywistość w bardziej
kolorowych barwach, w utwierdzonych relacjach i emocjach. W takim pozytywnym
byciu sobą, wokół siebie i ze sobą.
Super
powiedziane! Relacja z samym sobą to chyba jedna z podstaw, by budować zdrowe,
wartościowe i trwałe relacje z innymi ludźmi. Mam wrażenie, że uczysz też tego
swoich podopiecznych. Powiedz jeszcze proszę dlaczego ta regularna, codzienna
pomoc dzieciom oraz ich rodzicom jest tak bardzo ważna?
Uważam, że dzieciom trzeba pomagać codziennie,
a na pewno często oraz wprowadzać systematyczne zadania. Bo, żeby weszło coś
dziecku w nawyk to wymaga to czasu. I jeśli spotykałabym się z dzieckiem raz w
miesiącu czy raz na pół roku, to ono nie zbuduje ze mną żadnej relacji, nie
poczuje się ze mną bezpiecznie, w ogóle nie będzie słuchało co ja do niego
mówię, bo będę jakąś Panią, która przyszła i czegoś od niego chce. A ja nie
chce od niego niczego więcej niż tego, by to dziecko żyło tak, by było mu
dobrze. I jeżeli nie będziemy się spotykały z tymi dziećmi często, to nasza
praca nie będzie miała efektów, jakich oczekujemy. Bo dziecko nie poczuje, że
może coś zmienić i nie będzie miało nawet takiej chęci i woli zmiany. Tylko po
prostu będzie żyło w dotychczasowym standardzie, schemacie, w które weszło i
będzie taką samą Małgosią czy Jasiem, jak do tej pory. A nie Janem i
Małgorzatą, odnoszącymi sukcesy życiowe.
Kasiu, a
czego życzysz swoim podopiecznym?
Życzę im, aby byli szczęśliwymi ludźmi, żeby
rozsiewali dobro wśród innych i żeby życzliwość, na którą sami zasługują
dostawali z powrotem od świata. Tego im życzę. To chyba jest najważniejsze.
Radość i zadowolenie z tego co robią. Żeby żyli całkowicie w zgodzie ze sobą. I
nawet jak będą chcieli mieć różowe włosy, to niech je mają. I niech nie patrzą
na to, co mówią inni. Bo inni ich nie znają, nigdy nie chodzili w ich butach i
nigdy w nich kawałka drogi nie przejdą.
Z
Katarzyną Chromińską, wychowawcą w Programie „SOS Rodzinie”, rozmawiała Paulina
Górska ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce.
Rzucił dziennikarstwo
dla pracy z misją i został Tatą SOS w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce. Tomasz Wójciszyn, wraz z żoną Kasią, również
byłą dziennikarką, przewrócili swoje życie do góry nogami, żeby zamieszkać w
SOS Wiosce Dziecięcej i stworzyć rodzinę dla gromadki dzieciaków.
– Tomku, to chyba
niełatwe rzucić karierę i przewrócić swoje życie do góry nogami?
To nie ja, czy Kasia jesteśmy tu bohaterami, bo rzuciliśmy
pracę i zmieniliśmy całe swoje życie, przeprowadzając się do SOS Wioski
Dziecięcej. To nasze dzieci są bohaterami. Bo to one każdego dnia mierzą się z
ogromnymi traumami, które przeszły w rodzinach biologicznych. Dzieci, które się
znalazły pod naszą opieką niestety były zdane na straty, nikt już w niech nie
wierzył, ponieważ ich zachowanie, czy tzw. demoralizacja była już bardzo
zaawansowana. Jednak my z Kasią postanowiliśmy je zauważyć, dać im szansę,
powiedzieliśmy <<słuchajcie mamy świadomość tego, jaka jest wasza
przeszłość i zachowanie ale my chcemy zacząć z Wami wszystko od nowa, u nas
macie czystą kartę>>.
– Od kiedy jesteście związani ze
Stowarzyszeniem?
Z SOS jesteśmy związani
już niemal pięć lat, a w Biłgoraju w Wiosce Dziecięcej mieszkamy od czterech.
Mamy pod opieką siódemkę dzieci – Kacpra, Amelię, Olę, Klaudię i Weronikę. Są
już nastolatkami, ale od niedawna mamy też pod opieką rodzeństwo maluszków, 6-letnią
Nikolę i 5-letniego Dominika. Mamy też psa i trzy koty.
– Skąd inspiracja/pomysł, by pracować właśnie
tutaj?
Kiedy
miałem 30 lat i ktoś by mi powiedział, że za kolejnych 7 będę miał 7-mkę dzieci,
to uznałbym to za absurdalny żart. Nie planowałem tego. To było raczej marzenie
mojej żony i jej zasługa, żeby stworzyć rodzinę zastępczą. Kasia często
wspominała, że chciałaby byśmy pomagali opuszczonym dzieciom. Przyjąłem to, bo
mówiąc szczerze, byłem przekonany, że nie mamy na to szans. Życie potrafi
zaskakiwać. Zaczęliśmy się tym interesować i bum, wyskoczyło nam ogłoszenie, że
SOS Wioski Dziecięce rekrutują rodziców. Od słowa do
słowa złożyliśmy aplikację do SOS Wiosek Dziecięcych, no i jesteśmy. To był
długi proces rekrutacji na rodziców SOS, ale wszystko jest dla dobra dzieci i sam
do tej pory zastanawiam się, jakim cudem, nie mając doświadczenia w opiece nad
dziećmi, udało nam się przejść dalej. Teraz już wiem, że to zajęcie wymaga nie
tylko doświadczenia, ale czegoś więcej…
– Jakie były Twoje/Wasze motywacje i co masz na myśli,
mówiąc, że to wymagało czegoś więcej?
Ta decyzja z dzisiejszej perspektywy wydaje się
zrządzeniem losu. Nie wiem, czy istnieje druga taka „praca”, która potrafi
dawać tyle satysfakcji i dumy. Z Kasią
chcieliśmy, żeby to co robimy w życiu, miało jakiś sens, żeby coś po nas
zostało. Już nie jesteśmy tylko we dwójkę dla siebie,
ale też tworzymy dom, jesteśmy odpowiedzialni za innych.
Tak jak już wspomniałem, chcieliśmy dać
dzieciakom szansę na posiadanie rodziny, na dobry start w dorosłe życie. Jak na
razie nam się to udaje. Jesteśmy dumni z naszych dzieciaków. Właśnie ta duma,
to jak się zmieniają na lepsze, daje niesamowitą satysfakcję i chęć dalszego
działania. Przez
świadomość tego, z jakimi problemami mierzą się nasze dzieci i jak dużo
przeszły w życiu nabrałem wiele dystansu do innych problemów, inaczej podchodzę
do problemów.
– Z jaką trudnością spotykasz się w swojej pracy;
co jest dla Ciebie wyzwaniem?
To
nie jest najprostsze życie, jakie można sobie wyobrazić. 7-ro dzieci, 9 osób ze
swoimi emocjami, potrzebami, praca. Jakoś to wszystko trzeba ze sobą pogodzić i
nie zawsze jest to proste. A na początku było jeszcze trudniej, ale ta nadzieja
w oczach naszych dzieci, że ktoś może je docenić, zauważyć, dać ten kawałek nieba
i serca, pozwoliło nam wierzyć, że będzie dobrze. Teraz to niemalże wzorowe
dzieci z bardzo dobrymi ocenami w szkole, a nawet niektóre mają czerwone paski.
Dzieciaki w naszej rodzinie jak w każdej rodzinie
zastępczej narażone są na stereotypowe myślenie – że są w jakiś sposób gorsze,
że nie mają równych szans, że ich przyszłość będzie trudna. Niestety cały czas musimy walczyć
z łatką, jaką niektórzy przypinają dzieciom będącym w pieczy zastępczej.
Niestety często traktowani są gorzej, nie wierzy się w ich umiejętności. To
jest ta trudność, z którą musimy walczyć. Nasze dzieciaki też chcą się czuć
„normalnie”, bez przypinania łatki sieroty i dziecka, które nie ma szans na
osiągnięcie czegokolwiek.
– Aco Cię napędza czy motywuje do poczucia, że jesteś we właściwym miejscu?
Każde
osiągnięcie i pozytywna zmiana u naszych dzieci napawa mnie dumą. Wiem ile to
dla nich znaczy i jak ciężko jest im czasem osiągnąć te małe i duże sukcesy.
Przez nierówny start są narażone na wykluczenie, dlatego tak ważne jest dla
tych dzieciaków, żeby w nie uwierzyć, dać im stabilność i siłę, która im
pozwoli nie tylko przetrwać życie, ale też zbudować w pełni zdrowe i dobre
relacje z ludźmi i ich przyszłą rodzinę. Kiedy
odnoszą sukcesy, na przekór tym przeszkodom daje mi to nieprawdopodobny
zastrzyk energii, radość – właśnie dumę. One już są dla mnie bohaterami.
Moim
hobby jest dłubanie w drewnie. Myślę, że to ma dużo wspólnego również z
wychowywaniem dzieci. Cierpliwość,
dokładność, precyzja. Kiedy próbujesz coś stworzyć z kawałka drewna, to nie
zawsze wizja jest najważniejsza, ale właśnie te cechy. Nawet taki kawałek drewna
może cię zaskoczyć swoją strukturą, musisz być elastyczny, dostosować się do
niego, wsłuchać, podążać za nim. Z tworzeniem rodziny, wychowywaniem dzieci
jest podobnie. Budowanie każdej relacji zaczyna się od słuchania, otwartości i
cierpliwości.
– Dlaczego tak bardzo ważna jest
codzienna/regularna pomoc dzieciom? Dlaczego według Ciebie jest to tak
ważne?
Stabilność emocjonalna dla
dzieciaków jest najważniejsza. Oni już wielokrotnie byli zawodzeni przez
dorosłych. To nie może się już powtórzyć. Jednak, by tak było, potrzebne jest
również wsparcie z zewnątrz, zwłaszcza finansowego na specjalistów i
terapeutów, którzy będą mogli im pomóc. Nasze dzieciaki na to zasługują. One
chcą się rozwijać, odkrywać swoje pasje albo już je pielęgnować.
– Jakbyś mógł cofnąć czas, co byś
zmieni?
Gdybym dziś
znowu został postawiony przed taką decyzją – tym razem zgodziłbym się jeszcze
chętniej, nie zakładając, że nie przejdziemy procesu, ale z wiarą, że go
przejdziemy i zbudujemy coś
wyjątkowego – nie rodzinę zastępczą, ale po prostu dobrą rodzinę.
Tomek, Kasia, Krystian i Aleksandra. W swoim życiu mieli nie jeden kinowy zwrot akcji. Podążając za marzeniami i głosem serca odkryli jednak, że to pomoc innym jest ich życiowym paliwem. Dziś, pracując w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce, codziennie wspierają najbardziej potrzebujące dzieci.
Tomek – „Budowanie każdej relacji zaczyna się od słuchania, otwartości i cierpliwości”
Pracę dziennikarza zamienił na pracę z misją. Od ponad 4 lat tworzy bezpieczny i kochający dom dla porzuconych i osieroconych dzieci. Jako Tata SOS spełnia się w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce.
– Motorem napędowym tej decyzji była moją żona Kasia. To ona namówiła mnie na rzucenie wszystkiego i założenie rodziny zastępczej. – opowiada Tomasz Wójciszyn. – Nie wiem czy istnieje druga taka „praca”, która potrafi dawać tyle satysfakcji i dumy. Dzieciaki w naszej rodzinie, jak w każdej rodzinie zastępczej, narażone są na stereotypowe myślenie – że są w jakiś sposób gorsze, że nie mają równych szans, że ich przyszłość będzie trudna. Kiedy odnoszą sukcesy na przekór tym przeszkodom daje mi to nieprawdopodobny zastrzyk energii i ogromną radość.
Każde osiągnięcie i pozytywna zmiana u dzieci napawa Tomka dumą. – Wiem ile to dla nich znaczy i jak ciężko jest im czasem osiągnąć te małe i duże sukcesy. Przez nierówny start są narażone na wykluczenie. Ważne jest, by wierzyć w te dzieciaki oraz dać im stabilność i siłę, która pozwoli im nie tylko przetrwać życie, ale zbudować w pełni zdrowe i dobre relacje z ludźmi, a w przyszłości założyć własną rodzinę. U nas mogą zacząć wszystko od nowa. Mają tutaj czystą kartę. W wolnych chwilach Tomek relaksuje się przy pracy z drewnem i jak twierdzi – Ma to dużo wspólnego z wychowywaniem dzieci. Cierpliwość, dokładność, precyzja. Kiedy próbujesz coś stworzyć z kawałka drewna to nie zawsze wizja jest najważniejsza, ale właśnie te cechy. Nawet taki kawałek drewna może cię zaskoczyć swoją strukturą, musisz być elastyczny, dostosować się do niego, wsłuchać, podążać za nim. Z tworzeniem rodziny, wychowywaniem dzieci jest podobnie.
Kasia – „Człowieka trzeba szanować po całości”
W dzieciństwie chciała być jak Michelle Pfeiffer z „Młodych Gniewnych”, pracować z młodzieżą i przerabiać z dziećmi wiersze z poziomu studenckiego. Dziś jako wychowawca i koordynator świetlić środowiskowych spełnia się w codziennej pracy z dziećmi w ramach Programu „SOS Rodzinie”. Od 8 lat, związana z SOS Wioską Dziecięcą w Siedlcach, dba o rozwój nie tylko dzieci, ale również ich rodzin. Już w szkole podstawowej dostrzegała społeczne nierówności. – Była to szkoła miejska, więc dzieci były z różnych dzielnic i osiedli. Niektóre dzieci były lepiej ubrane, a niektóre gorzej traktowane. Dostrzegałam tę niesprawiedliwość i nie było we mnie na to zgody. Zostałam tak wychowana, że wszyscy jesteśmy równi, mamy te same prawa, te same obowiązki i to samo nam się należy. Poszanowanie człowieka jako człowieka, po całości. – mówi Katarzyna Chromińska, wychowawca w Programie „SOS Rodzinie”.
Obecnie Kasia pracuje z dziećmi i rodzinami z małych miejscowości. – Są to osoby przeważnie z dużym potencjałem, ale nie wiedzące, że można żyć inaczej. Moim największym wyzwaniem jest więc sprawienie, by rodziny te złapały wiatr w żagle. – komentuje Kasia. W ramach Programu „SOS Rodzinie” rodzice motywowani są do zmiany, do spędzania czasu z dziećmi, do znalezienia pracy, do zerwania z ewentualnym nałogiem. Dzieci z kolei, które przychodzą do świetlić SOS mogą tam nie tylko zjeść ciepły posiłek czy odrobić lekcje, ale również rozwijać swoje pasje i zainteresowania, a od czasu do czasu pojechać na wycieczkę i zobaczyć inny świat. – Życzę im, aby zawsze byli szczęśliwymi ludźmi i żyli całkowicie w zgodzie ze sobą. I nawet jak będą chcieli mieć różowe włosy, to niech je mają. I niech nie patrzą na to, co mówią inni. Bo inni ich nie znają, nigdy nie chodzili w ich butach i nigdy w nich kawałka drogi nie przejdą. – mówi Katarzyna Chromińska.
Krystian – „Mężczyzna pedagogiem? Jak najbardziej!”
Krystian w trakcie studiów pracował jako tokarz i szlifierz. Jednak od zawsze marzył o codziennej pracy z ludźmi. Od dwóch lat spełnia się jako pedagog i terapeuta w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce. Na co dzień pomaga najbardziej potrzebującym dzieciom, porzuconym i osieroconym. I jak podkreśla – każdy człowiek zasługuje na szacunek, a wspólne funkcjonowanie, mimo wszelkich różnić jest jak najbardziej możliwe. A co myśli o tzw. kobiecych zawodach? – W naszym społeczeństwie istnieje stygmatyzacja mężczyzn, szczególnie w takich zawodach jak pedagog czy ogólnie na stanowiskach związanych z opieką nad dziećmi. Należy jednak podkreślić, że mężczyzna jest niewątpliwie potrzebny w wychowaniu dziecka. Jeśli zabraknie męskiego pierwiastka, to w życiu dziecka mogą wystąpić różne dysfunkcje, a w przyszłości może mieć trudności chociażby w kontaktach damsko-męskich. – mówi Krystian Furgał, pedagog i terapeuta w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce w Polsce.
Krystian oprócz terapii indywidualnych zajmuje się organizowaniem zajęć wolnoczasowych. Jazda konno czy zajęcia plastyczne dla najmłodszych, to stały element większości weekendów. – Często organizuję zajęcia ruchowe, by dzieci mogły wyładować swój potencjał energetyczny. Z kolei dla starszych dzieci prowadzę zajęcia techniczne oraz zajęcia kulinarne. Jeśli chodzi zaś o indywidulane zajęcia terapeutyczne, to realizuję zajęcia metodą Snoezelen w tzw. Sali Doświadczania Świata. Polegają one na pracy z dzieckiem przy użyciu jak największej liczby bodźców – komentuje Krystian. I jak dodaje – Z naszej strony robimy wszystko, by dzieci wróciły do normy. A jeśli nie byłoby tej pracy, a dzieci pozostałyby w swoich biologicznych rodzinach, to prawdopodobnie żyłyby tak, jak ich rodzice.
Aleksandra – „Pomagając dzieciom zmieniamy świat na lepsze”
Przygodę z organizacjami pozarządowymi zaczęła już jako nastolatka. Mając 18 lat wyjechała do szkoły w Norwegii, gdzie oprócz standardowych przedmiotów przygotowywała się do pracy charytatywnej w Afryce. W ramach organizacji Humana People to People Movement, w małych wsiach w Zimbabwe przez pół roku prowadziła zajęcia m.in z promocji zdrowia oraz nauki pisania i czytania dla osób starszych. Jako doktor socjologii i antropolog kultury prowadziła badania naukowe w Kenii, Tanzanii, Ugandzie, Meksyku i w Polsce. Przez wiele lat pracowała jako Dyrektor Fundraisingu w fundacji Greenpeace, a od 10 lat związana jest ze Stowarzyszeniem SOS Wioski Dziecięce w Polsce, gdzie obecnie pełni funkcję Dyrektor Krajowej.
– Pomoc dzieciom zawsze była dla mnie bardzo ważna. Podróżując po różnych krajach przekonałam się, że dobry start w dorosłość zależy od najbardziej podstawowych kwestii. Chociażby od tego, w jakich warunkach dorastają dzieci, jak są traktowane przez swoich rodziców i jakie mają możliwości edukacyjne. – mówi Aleksandra Granada. Jak dodaje – Praca w organizacji takiej jak SOS Wioski Dziecięce jest dużym wyzwaniem, szczególnie teraz w czasie pandemii. Jednak to, co daje mi spokój i siłę, to zaufanie do ludzi z którymi pracuję. Mamy tu fantastyczny zespół, który napędza się do działania i czynienia dobra. A codzienna pomoc dzieciom daje nam wszystkim poczucie, że zmieniamy świat na lepsze. Nasi darczyńcy również mogą się tak poczuć.
Pomoc tu i teraz
Aby dowiedzieć się jak codziennie można pomagać podopiecznym Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce, wystarczy wysłać SMS o treści „Hania” pod numer 4777 (koszt sms zgodny z cennikiem twojego operatora). W odpowiedzi na SMS pracownicy Stowarzyszenia oddzwonią, aby opowiedzieć o możliwościach wsparcia. W ramach akcji uruchomiona została również specjalna strona www.dziecisos.org, na której można przekazać comiesięczną darowiznę. W podziękowaniu za regularną pomoc każdy darczyńca otrzyma imienny Dyplom Przyjaciela Dzieci. Informacyjny Serwis SMS uruchomiony został we współpracy z Partnerem Technologicznym Digital Virgo Polska S.A.
Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce apeluje o pomoc dla dzieci z rodzin przechodzących kryzys
Głodne, zaniedbane i często wykluczone społecznie – taka jest rzeczywistość 300 tys. dzieci w Polsce, które żyją w skrajnej biedzie[1]. Jak podkreślają SOS Wioski Dziecięce, wsparcie profilaktyczne jest kluczowe, by rodziny, które znalazły się w najtrudniejszej sytuacji mogły samodzielnie i zdrowo funkcjonować. Beneficjenci Stowarzyszenia szczególnie cenią wsparcie edukacyjne, psychologiczne, a także zawodowe.[2] I aby zachęcić darczyńców do stałej pomocy, SOS Wioski Dziecięce startują z nową kampanią telewizyjną. Celem akcji jest pomoc dzieciom oraz rodzinom objętym opieką programu „SOS Rodzinie”.
Efekt pandemii
Hania ma 8 lat. Mieszka z mamą i trzema braćmi. Rodzina już wcześniej ledwo wiązała koniec z końcem, jednak teraz sytuacja jest trudniejsza niż kiedykolwiek. Mama Hani z dnia na dzień straciła pracę. W domu zaczyna brakować wszystkiego – ubrań, leków. Zdarza się, że dzieci nie mogą zjeść pełnego, ciepłego posiłku. Dziewczynce trudno jest myśleć o nauce, zabawie, snuć plany na przyszłość i wierzyć w marzenia. Tak trudno jej być po prostu dzieckiem.
Z podobnymi wyzwaniami mierzą się tysiące dzieci i rodzin w Polsce. To właśnie w tych najsłabszych obecny kryzys związany z pandemią uderzył najmocniej, zaburzył poczucie bezpieczeństwa, spotęgował obawy dotyczące zdrowia, a nawet życia najbliższych. Pogłębił problemy takie jak trudne warunki materialne, bezrobocie czy niewydolność wychowawcza. Bez pomocy i profesjonalnego wsparcia, dzieci narażone są na zaniedbanie i wykluczenie społeczne. Tracą szansę na rozwój, odkrywanie swojego potencjału, spełnianie marzeń.
Rola Stowarzyszenia
Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce od 12 lat tworzy profilaktyczny program „SOS Rodzinie”. W tym momencie pomoc dociera do 477 rodzin w 17 lokalizacjach w Polsce. Program zapewnia kompleksowe wsparcie rodzinom w kryzysie, tak, by mogły pokonać trudności i pozostać razem.
– Największym wyzwaniem jest to, by rodziny z którymi pracujemy złapały wiatr w żagle. Wierzę, że Ci ludzie mają wszystko, aby być super rodzicami, ale nie do końca potrafią wykorzystać swój potencjał. Często popadają w schematy, które nie zawsze dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa czy wzmacniają ich satysfakcję życiową. Wręcz je ograniczają. Dzieci są dla nas najważniejsze. To one są przyszłością nas wszystkich. – mówi Katarzyna Chromińska, wychowawca w Programie „SOS Rodzinie”. Pomoc dzieciom często zaczyna się w świetlicach SOS, gdzie mogą zjeść ciepły posiłek, odrobić lekcje czy porozmawiać z osobami, którym ufają. Pracownicy pomagają im oderwać się od trudnej codzienności, odnaleźć w sobie siłę do spełniania marzeń, rozwijać pasje i zainteresowania. Organizowane są zajęcia wyrównawcze, wycieczki, warsztaty artystyczne i sportowe.
– Nasze działania prowadzimy gównie w małych miejscowościach. Są to obszary, w których nie ma czasem zasięgu telefonów komórkowych czy dostępu do Internetu, a miejscowy autobus kursuje raz, dwa razy dziennie. Jako organizacja, stajemy się ważną częścią społeczności, a co najważniejsze, pomagamy zmieniać lokalne realia. – komentuje Łukasz Łagód, psycholog w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce. Również rodzice i opiekunowie są wspierani w codziennych wyzwaniach. Stowarzyszenie zapewnia szkolenia zawodowe oraz ułatwia kontakt z pracodawcami. Prowadzi także doradztwo psychologiczno-pedagogiczne, tworzy grupy wsparcia oraz oferuje rodzinom pomoc prawną i zdrowotną.
– Jak wynika z przeprowadzonego przez nas w 2020 roku badania, aż 92% naszych beneficjentów pozytywnie ocenia wsparcie Stowarzyszenia podczas pandemii, m.in. w edukacji zdalnej i kwestii z nią związanych, takich jak zapewnienie dzieciom komputerów i dostępu do Internetu. Szczególnie istotna stała się również destabilizacja na rynku pracy. Co trzecia rodzina z Programu „SOS Rodzinie” borykała się z tym problemem przy pierwszej fali COVID-19. Zważywszy na to staramy się intensyfikować działania z zakresu doradztwa zawodowego. – dodaje Łukasz Łagód.
Bez pomocy i profesjonalnego wsparcia, dzieci narażone są na zaniedbanie i wykluczenie.
– W ramach naszej akcji zachęcamy do regularnego, comiesięcznego wsparcia naszych podopiecznych. Bez naszej pomocy tracą szansę na rozwój, równe szanse edukacyjne, spełnianie marzeń. Wierzymy, że w każdym dziecku drzemie ogromny potencjał, bez względu na to z jakimi problemami mierzy się jego rodzina, gdzie dorasta, jaka jest jego historia. Czasami trzeba tylko pomóc go dostrzec i rozwijać. Właśnie to staramy się robić w programie „SOS Rodzinie”. Regularna pomoc, 365 dni w roku ma niezwykłą moc! – mówi Aleksandra Granada, Dyrektorka Krajowa Stowarzyszenia SOS Wioski DziecięceKampania, którą prowadzi Stowarzyszenie przypomina o możliwości przekazywania, regularnego comiesięcznego wsparcia dla potrzebujących dzieci objętych opieką SOS Wiosek Dziecięcych. Wystarczy 35 zł miesięcznie lub inna wybrana cyklicznie kwota, aby stać się częścią Klubu Przyjaciół SOS i nieść pomoc każdego dnia!
– To dzięki zaangażowaniu darczyńców możemy pomagać dzieciom takim jak Hania każdego dnia w roku, planować z wyprzedzeniem nasze działania i obejmować opieką kolejne rodziny. Dowolna kwota, choćby 35 zł miesięcznie, pomoże nam zapewnić kompleksową pomoc, wsparcie psychologiczne i edukacyjne dla dzieci z rodzin w kryzysie. – dodaje Aleksandra Granada.
Pomoc tu i teraz
Aby dowiedzieć się jak pomóc dzieciom takim jak Hania, wystarczy wysłać SMS o treści „Hania” pod numer 4777 (koszt sms zgodny z cennikiem twojego operatora). W odpowiedzi na SMS pracownicy Stowarzyszenia oddzwonią, aby opowiedzieć o możliwościach wsparcia. W ramach akcji uruchomiona została również specjalna strona www.dziecisos.org, na której można przekazać comiesięczną darowiznę. W podziękowaniu za regularną pomoc każdy darczyńca otrzyma imienny Dyplom Przyjaciela Dzieci. Kampania obejmuje informacyjne spoty telewizyjne oraz działania online. Informacyjny Serwis SMS uruchomiony został we współpracy z Partnerem Technologicznym Digital Virgo Polska S.A.
Aleksandra Granada, dotychczasowa Dyrektor ds. Pozyskiwania Funduszy i Promocji, zastąpi Barbarę Rajkowską na stanowisku Dyrektor Krajowej Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce.
19 czerwca odbyło się w Warszawie spotkanie Zarządu Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięcej w Polsce, jego głównym punktem było powołanie na stanowisko nowego Dyrektora Krajowego, po tym jak 14 maja, swoją rezygnację z tej funkcji złożyła Barbara Rajkowska.
Barbara Rajkowska z organizacją była związana przez przeszło 12 lat, pełniąc między innymi funkcję Prezesa Zarządu, a przez ostatnie 5 lat Dyrektor Krajowej. W czasie zarządzania organizacją, wzmocniła jej merytoryczną pozycję w Polsce, jak również doprowadziła do uruchomienia projektów pomocowych SOS Polska w Afryce, w Kamerunie i Zimbabwe.
Członkowie Zarządu podziękowali Barbarze Rajkowskiej 12 lat skutecznej i pełnej wyzwań pracy w Stowarzyszeniu, a także za to, że pozostawia ją w dobrej kondycji finansowej, mimo bardzo trudnych czasów, oraz z silnym i zmotywowanym do pracy zespołem.
Nową dyrektor krajową została Aleksandra Granada.
Aleksandra Granada jest doktorem socjologii i antropologiem kultury. Pracę dla instytucji pozarządowych rozpoczęła już jako nastolatka. W ramach organizacji Humana People to People Movement, w małych wsiach w Zimbabwe przez pół roku prowadziła zajęcia m.in z promocji zdrowia oraz nauki pisania i czytania dla osób starszych. Prowadziła badania naukowe z dziedziny antropologii kultury w Kenii, Tanzanii, Ugandzie, Meksyku i w Polsce. Była Dyrektorem Fundraisingu w fundacji Greenpeace, gdzie, budowała od podstaw zespół fundraiserów, a także pionierski wówczas w Polsce projekt F2F. Koordynowała szereg działań zbierając fundusze na realizację projektów związanych z ochroną środowiska. Jest wykładowcą akademickim i scenarzystką, prowadzi też szkolenia z pozyskiwania funduszy dla pracowników Trzeciego Sektora.
Od 10 lat jest związana ze Stowarzyszeniem SOS Wioski Dziecięce w Polsce, gdzie do tej pory odpowiadała za pozyskiwanie funduszy i promocję.
Przyszłam do SOS Wiosek Dziecięcych, bo bardzo chciałam pomagać tym najsłabszym, najbardziej potrzebującym. Wyzwania stojące przed naszą organizacją w tym post-pandemicznym okresie są ogromne. W Polsce nadal jest 71 tysięcy dzieci pozbawionych rodzicielskiej opieki, a 41% dzieci w wieku szkolnym doznało przemocy ze strony osoby bliskiej. Pandemia, jeszcze ich sytuację pogorszyła- powiedziała Aleksandra Granada- ale głęboko wierzę, że zespół SOS Wiosek Dziecięcych w całej Polsce robi wszystko by codziennie wspierać porzucone i osierocone dzieci w Wioskach SOS, oraz umacniać rodziny w kryzysie w naszych programach profilaktycznych. Bardzo wierzę w tych świetnych ludzi, którzy robią tak wiele dla potrzebujących i wierzę w naszych darczyńców, którzy nigdy nie opuszczają dzieci w potrzebie. To właśnie głównie z tych powodów podjęłam się roli Dyrektor Krajowej w naszej organizacji. – mówi Aleksandra Granada.
Aleksandra jest mamą trójki dzieci i wielbicielką wypraw w nieznane, buszowania po lesie, czytania na hamaku i dobrego jedzenia.
Aby zapewnić jak najlepsze wrażenia, korzystamy z technologii, takich jak pliki cookie, do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak wyrażenia zgody lub wycofanie zgody może niekorzystnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.