Wywiad z Aleksandrą Granadą, Dyrektorką Krajową Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce

Aleksandra Granada, Dyrektor Krajowa Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce, z którym jest związana od 10 lat. Jednak swoją przygodę z organizacjami pozarządowymi zaczęła już jako nastolatka, zafascynowana Afryką.

Olu, dlaczego NGO i od czego to się wszystko zaczęło?

Pomoc dzieciom była zawsze dla mnie bardzo ważna. Podróżując po różnych krajach widziałam, że to, w jakich warunkach dzieci dorastają w swojej rodzinie, i jak są traktowane przez swoich rodziców i najbliższych, lub jakie mają możliwości edukacyjne, mocno wpływa na ich start w dorosłość.  Moja przygoda z organizacjami pozarządowymi zaczęła się, jak byłam jeszcze nastolatką. Miałam 18 lat, kiedy wyjechałam do szkoły w Norwegii. To nie była zwykła szkoła, bo oprócz innych przedmiotów przygotowywała również do pracy charytatywnej, w takich krajach jak Nepal, Mozambik, Angola, Zimbabwe. Uczyłam się tam języka Szona, w którym się mówi w Zimbabwe. Wyglądało to tak, że najpierw przez pół roku zbierałam fundusze na ulicach Skandynawii na projekty w Afryce, a potem przez rok uczyłam niepiśmiennych dorosłych w Zimbabwe czytać i pisać. Przede wszystkim chodziło o to, by potrafili się podpisać. Wtedy poziom alfabetyzmu był tam bardzo wysoki.

Podobało Ci się tam?
To był 96’ rok, świat był zupełnie inny. Maleńka wioska, maleńka chatka, bez bieżącej wody, dzieci, które nigdy nie widziały białego człowieka i wołały za nami: „obrani ze skóry”, ale tak, podobało mi się. Szczególnie ta radość życia tych ludzi, którzy mają tak niewiele. To oni nauczyli mnie, że nie warto przejmować się sprawami, na które i tak nie mamy wpływu. Z wykształcenia jestem antropologiem kultury i było to dla mnie o fascynujące, żyć w śród tych ludzi i tak naprawdę żyć wśród tych ludzi, obserwować ich kulturę i zwyczaje.

Wróciłaś tam później?
Do Zimbabwe nie, ale potem już jako pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego pojechałam zbierać eksponaty antropologiczne do Ugandy, Kenii i Tanzanii. Jak pracowałam już w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce to byłam także w Kamerunie. Bardzo się cieszę, że Polacy chcą wspierać nie tylko polskie dzieci w potrzebie.

Olu, zanim zostałaś Dyrektor Krajową Stowarzyszenia, to przez kilka lat pełniłaś funkcję Dyrektor Fundraisingu. Jak fundraising zmienił się według Ciebie, przez te lata?  

Organizacji pozarządowych jest coraz więcej i nawet te małe, coraz lepiej sobie radzą na tym polu, szybko się uczą, stają się bardzo widoczne. Liczy się pomysłowość i odwaga w komunikowaniu tego co robią. My także musimy o tym pamiętać. Cieszę się, że obok opieki zastępczej zaczynamy też mówić o profilaktyce, zapewniam, że nasi fundraiserzy są na to gotowi, warto mówić, o tej tak ważnej dla nas działalności. Choć na co dzień nie mamy kontaktu z dziećmi z naszych Programów, i tak czujemy się częścią tego, że dzięki naszej pracy, ich los zmienia się na lepsze i to nas stale motywuje.

Przyszły trudne czasy, COVID-19 bardzo dużo zmienił zwłaszcza dla organizacji pozarządowych, prawda?

Szczególnie teraz w czasie pandemii praca w organizacji takiej jak nasza jest dużym wyzwaniem. Na szczęście osób którzy chcą pomagać jest coraz więcej. To co daje mi spokój, zaufanie do tego, że wszystko będzie dobrze, to ludzie, z którymi pracuję. Mamy tu naprawdę fantastyczny zespół, ludzi, którzy wzajemnie się napędzają. To co odróżnia naszą pracę od innych to jej cel – zapewnienie stabilnych, zdrowych, dobrych warunków dorastania dzieciom, które mają trudniejszy start. To daje nam wszystkim poczucie, że zmieniamy świat na lepsze.

Jak już mówimy o dzieciach, prywatnie jesteś mamą, to chyba jeszcze bardziej pomaga Ci zrozumieć sytuację tych dzieci?

Jestem mamą trójki dzieci. Doświadczenie, które wynoszę z pracy w Stowarzyszeniu na pewno przekłada się na to jak staram się na co dzień być z moimi dziećmi, ważne jest to, żeby czasami się zatrzymać, zejść na poziom dziecka, spróbować je zrozumieć, wysłuchać, bez spieszenia się. Praca w Stowarzyszeniu przełożyła się na świadome dla mnie macierzyństwo czy relacje z moimi dziećmi. Dzieci potrzebują, szacunku do tego, żeby budować swoje poczucie wartości.

Olu, czym zajmuje się organizacja na co dzień i czemu tak ważna jest regularna pomoc?

Nasza Organizacja pomaga dzieciom, młodzieży i rodzinom w kryzysie, mamy pod opieką ponad 1500 dzieci i młodzieży. Środki, które dostajemy od darczyńców, przeznaczone są na pomoc medyczną, na wsparcie psychologiczno-pedagogiczne, na różnego rodzaju terapie, a także na to, żeby przygotować naszych podopiecznych do samodzielności, do startu w dorosłe życie. Wiemy jak regularna pomoc dzieciom i stabilność jest szalenie ważna w ich życiu. Dlatego zachęcamy naszych darczyńców, bez których nie wyobrażamy sobie naszej działalności, do regularnego, comiesięcznego wsparcia naszych podopiecznych. Dzięki temu możemy planować z wyprzedzeniem nasze działania i obejmować opieką kolejne rodziny. Bez naszej pomocy tracą szansę na rozwój, równe szanse edukacyjne, spełnianie marzeń. Wierzymy, że w każdym dziecku drzemie ogromny potencjał, bez względu na to z jakimi problemami mierzy się jego rodzina, gdzie dorasta, jaka jest jego historia. Czasami trzeba tylko pomóc go dostrzec i rozwijać.

Na czym najbardziej Ci zależy, jeśli chodzi o rozwój organizacji

Ważne jest, żeby dzieci i młodzież, które trafiają do naszej organizacji, otrzymały odpowiednią opiekę, wsparcie i pomoc. Żeby rodziny, którym pomagamy były w stanie pokonać kryzysy, w których się znalazły. Zależy nam na tym, żeby osoby, które wychodzą z organizacji mogły spokojnie wejść w dorosłość, miały wystarczające kompetencje, mogły odnaleźć się na rynku pracy, miały takie same umiejętności i wiedzę jak rówieśnicy oraz żeby miały poczucie własnej wartości i pewność siebie. A przede wszystkim miały zapewnione zaplecze emocjonalne do stworzenia dobrych i zdrowych relacji.

Olu, wspominasz o specjalistach, niedawno Stowarzyszenie wysłało petycję, na temat poprawy dostępu do opieki psychologicznej i psychiatrycznej dla wszystkich dzieci w Polsce.

Tak, doskonale wiemy, że wciąż dostęp do specjalistów jest bardzo ograniczony. Tym bardziej zależy nam na tym, żeby w naszej organizacji rozwijały się Centra Specjalistyczne. Takie Centrum mamy już w Kraśniku i myślimy o tym, żeby rozwijać je też w innych lokalizacjach. Daje ono dzieciom i rodzinom pod naszą opieką dostęp do specjalistów, którzy przede wszystkim mogą szybko postawić trafną i głęboką diagnozę, po której mogą odpowiednio pracować i zacząć terapię. Dzięki temu rodziny nie muszą czekać w długich kolejkach. Dodatkowo mogą korzystać z dostępu do opieki tak długo, ile będzie to potrzebne. Tak jak w Kraśniku, chcielibyśmy również rozwinąć współpracę z rodzinami zastępczymi z danej okolicy. To dla nich również ogromne wsparcie.

Olu, a na koniec co jest dla Ciebie największą satysfakcją?

Dla mnie niesamowitą satysfakcją jest to, że w codziennej pracy mogę przyczynić się do tego, żeby pomóc dzieciom, które miały trudny start na początku swojego życia.

Wywiad z Krystianem Furgałem – pedagogiem i terapeutą w programie SOS Wiosek Dziecięcych w Kraśniku

Krystian porzucił zawód tokarza i szlifierza, by iść za głosem serca. Od dwóch lat pracuje w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce, gdzie spełnia się jako pedagog i terapeuta. Na co dzień pomaga najbardziej potrzebującym dzieciom, porzuconym i osieroconym. W swoim doświadczeniu ma również pracę z przedszkolakami ze spektrum autyzmu i jak podkreśla – każdy człowiek zasługuje na szacunek, a wspólne funkcjonowanie, mimo wszelkich różnić jest jak najbardziej możliwe.

Przyznasz, że nie często widuje się mężczyzn w zawodzie pedagoga, tym goręcej gratuluję Ci, że poszedłeś właśnie tą ścieżką. Gdy spojrzy się na Twoją historię, to dokonałeś wręcz kinowego zwrotu akcji. Stanowisko tokarza i szlifierza zamieniłeś na bezpośrednią pracę z dziećmi i to z dziećmi, które przeżyły w swoim życiu nie jedną traumę. Jak się z tym czujesz?

Krystian Furgał: W naszym społeczeństwie na pewno istnieje stygmatyzacja mężczyzn, szczególnie w takich zawodach jak pedagog czy ogólnie na stanowiskach związanych z opieką nad dziećmi. Należy jednak podkreślić, że mężczyzna jest niewątpliwie potrzebny w wychowaniu dziecka. Jeśli zabraknie męskiego pierwiastka, to w życiu dziecka mogą wystąpić różne dysfunkcje, a w przyszłości może mieć trudności chociażby w kontaktach damsko-męskich. Więc jeśli są mężczyźni, którzy zastanawiają się czy wybierać tzw. „kobiece” zawody – to apeluję byście po prostu to wybrali. Bo jeśli ktoś się w czymś realizuje, czuje to i jest z tego zadowolony, to powinien to robić. I zgadza się. Na początku moja ścieżka zawodowa wyglądała bardziej fizycznie. Zaczynałem jako tokarz i szlifierz.

W trakcie studiów musiałem się po prostu z czegoś utrzymać, więc był to wątek typowo materialny. Z perspektywy czasu widzę, że doświadczenie to również było dla mnie jak najbardziej przydatne. Nauczyło mnie pokory i tego, że trudnych sytuacji nie trzeba się bać, tylko krok po kroku, systematycznie je naprawiać.

A skąd pomysł, by pracować jako pedagog?

Myślę, że od zawsze chciałem pracować z ludźmi, bo po prostu dawało mi to radość. Liceum było momentem, w którym najbardziej zastanawiałem się co chcę w życiu robić. Czułem, że musi to być praca z ludźmi w takim czy innym wymiarze. Więc kierowałem się właśnie ku takim zawodom.

W Twoim głosie wyczuwam dużo optymizmu i chyba takiej życiowej satysfakcji. Czujesz się spełniony jako pedagog?

Największą satysfakcję i radość czuję wtedy, kiedy widzę, że dzieci z którymi pracuję robią postępy oraz to że ich własny rozwój również daje im radość. A kiedy słyszę „dziękuję Panie Krystianie za zajęcia”, to jest to bardzo miłe uczucie. Jednak trzeba przyznać, że wiele satysfakcjonujących mnie rzeczy wychodzi dopiero po czasie. Gdy prowadzę terapię, to nie od razu widzi się jej efekty. Ale jeśli widzę, że dziecko przychodzi, pracuje i robi to sumiennie, to tym bardziej się cieszę. Zawsze staram się dostosować zajęcia pod każde dziecko, aby zajęcia były dla niego przyjemne, sprawiały mu radość i żeby chętnie na nie przychodziło. Bo nie sztuką jest zrobić jakieś zadania i powtórzyć to co było w szkole, ale sztuką jest, by zaciekawić dziecko i zainspirować je do przyszłego działania i zachęcić do pracy.

Zanim zacząłeś pracować w SOS Wioskach Dziecięcych zdobywałeś, m.in. doświadczenie pracy w przedszkolu, a mówiąc ściślej – z dziećmi ze spektrum autyzmu. Jak to wspominasz? Przypuszczam, że dla osoby, która dopiero co skończyła studia mogło to być dużym wyzwaniem.

Zanim zostałem pedagogiem, to skoczyłem na głęboką wodę. Moją pierwszą pracą z dziećmi, nie wliczając w to kolonijnych wyjazdów i mojej pracy jako wychowawca, byłem nauczycielem wspomagającym w grupie autystyków. To całkowicie zmieniło mój pogląd na ich temat z takiego typowo teoretycznego, książkowego na typowo behawioralny. Pamiętam, że wiele rzeczy mnie wtedy bardzo zaskoczyło. Ponadto, czymś niesamowitym była praca z dziećmi z autyzmem w jednym budynku z dziećmi bez orzeczenia autyzmu. To świetna lekcja. Pokazuje, że powinniśmy mieć szacunek do każdego człowieka, bo wspólne funkcjonowanie jest jak najbardziej możliwe. A niestety wmawia się nam czasem, że niektóre choroby całkowicie wykluczają ludzi z bycia w społeczeństwie, że powinni być poza nim, albo powinni szukać jakiś innych, podobnych sobie grup. Z mojego doświadczenia wiem, że wiele barier jesteśmy w stanie pokonać. Trzeba być tylko cierpliwym i poświęcić na to dużo pracy. Ale jest nadzieja.

Krystian, a jak wygląda Twój dzień pracy w SOS Wiosce Dziecięcej w Kraśniku? Czym dokładnie się zajmujesz?

Prowadzę terapie indywidualne oraz zajmuję się organizowaniem dzieciom czasu wolnego. I tak na przykład, sobota w naszym grafiku wygląda zupełnie inaczej niż reszta tygodnia. Skupiamy się głównie na zajęciach wolnoczasowych, by dzieci mogły odpocząć po ciężkim tygodniu. I zazwyczaj, w sobotę rano jedziemy do stadniny koni, gdzie realizowane są zajęcia z hipoterapii. Dzieci mają wtedy okazję oswoić się ze zwierzętami, nauczyć się jak się na nich jeździ, jak się je oporządza i przygotowuje do jazdy. Warto podkreślić, że zajęcia z hipoterapii mają wpływ już na najmłodsze dzieci, nawet z drugiej, czy nawet pierwszej klasy szkoły podstawowej. Kontakt ze zwierzętami pomaga im przełamywać bariery – najpierw właśnie w kontakcie ze zwierzęciem, a później w kontakcie z innymi osobami. Bo ze zwierzęciem jest dużo łatwiej nawiązać kontakt. Dziecko, które jest po ciężkich przeżyciach ma pewność, że zwierzę go nie zrani w taki sposób, w jaki potrafi zranić człowiek. 

Oprócz hipoterapii realizuję zajęcia plastyczne dla najmłodszych. Często dodaję do tego też zajęcia ruchowe, by dzieci mogły wyładować swój potencjał energetyczny. Z kolei dla starszych dzieci prowadzę zajęcia techniczne oraz zajęcia kulinarne. Jeśli chodzi o indywidulane zajęcia terapeutyczne, to realizuję, m.in. zajęcia w tzw. Sali Doświadczania Świata. Jest to nowo wyposażona sala na terenie SOS Wioski Dziecięcej w Kraśniku, gdzie prowadzimy zajęcia metodą Snoezelen. Polegają one na pracy z dzieckiem przy użyciu jak największej liczby bodźców i by dziecko je odbierało. Są to bodźce wzrokowe, słuchowe, węchowe, ale też smakowe.

A z jakimi problemami zdrowotnymi najczęściej borykają się Twoi mali podopieczni?

Problemów z jakimi trafiają do nas dzieci jest tak naprawdę tyle ile mamy dzieci. Często są to problemy mieszane i ciężko je rozdzielić. O niektórych rzeczach nawet nie wiemy, ponieważ dzieci trafiają do nas z rodzin, w których przeżyły traumatyczne sytuacje. Niektóre z nich mają wady rozwojowe, których niestety nigdy nie wyleczą.

Kiedy myślimy o naszych własnych dzieciach, to opieka nad nimi od początku ich życia jest dla nas po prostu normą. Ale w przypadku dzieci w pieczy zastępczej, o wszystko trzeba zadbać od nowa. Dlatego tak ważna jest systematyczność. Realizujemy m.in. program psychologiczno-pedagogiczny i dbamy o to, by etapy rozwojowe nie były drastyczne. Ważne, by zostały dostosowane do dziecka i jego możliwości. Mamy też wiele specjalistycznych narzędzi, sprzętów i sale, które pomagają nam w naszej pracy. Z naszej strony robimy wszystko, by dzieci wróciły do normy. A jeśli nie byłoby tej pracy, a dzieci pozostałyby w swoich biologicznych rodzinach, to prawdopodobnie żyłyby tak, jak ich rodzice.

Praca z dziećmi, szczególnie po traumie, jest bardzo wymagająca i często trudna. Czy zdarzają Ci się kryzysy?

Kryzysy zdarzają się jak w każdej pracy. Głównym charakterem tych kryzysów jest natłok pracy. Jeśli jest dużo do zrobienia, a mamy mało czasu, to pojawia się przeświadczenie, że jak coś się robi szybko, to na pewno robi się źle, że można było zrobić lepiej. Ale cóż… trzeba się z tym po prostu pogodzić.

Wydaje się, żeczas i spokojne podejście to właśnie jedna z podstaw, by nawiązać z dziećmi dobrą relację.

W toku mojej pracy nawiązuję z dzieciakami różne relacje, niezależnie czy są to dzieci starsze czy młodsze. Z maluchami bardzo fajnie wychodzi mi się na zajęcia sportowe, a ze starszymi robimy super zajęcia techniczne. Oni się czegoś uczą, a ja mogę ich pokierować w tym procesie krok po kroku, np. co muszą zrobić, by powstał stolik czy krzesło, które sobie gdzieś upatrzyli. W efekcie są często zaskoczeni, że sami potrafią coś wytworzyć przy użyciu narzędzi, mimo tego, że wcześniej z nich nie korzystali. I jeśli pokaże się im co do czego służy i przypilnuje się bezpieczeństwa, to dzieci mogą stworzyć naprawdę piękne rzeczy, z których później korzystają. Np. jeżdżą na gokartach, które sami zrobili, albo robią doniczki, którymi chwalą się w domu, a potem w ogródkach eksponują w nich kwiaty. Wygląda to naprawdę pięknie. Jest to praca, jest to rękodzieło, więc ma to dużą wartość.

Czyli dzieje się dużo, kreatywnie i intensywnie.

Tak! SOS Wioska Dziecięce na pewno nie jest miejscem, w którym nie ma energii. Jest jej tu mnóstwo (śmiech)!

A propos energii i zadowolenia – czego życzyłbyś swoim małym podopiecznym?

Swoim podopiecznym życzę, aby jak najlepiej udało im się w życiu. Żeby przepracowali wszystkie trudne problemy i żeby w pewnym momencie doszli do wniosku, że to co się stało nigdy nie było ich winą, że bywają takie sytuacje, że coś wynika z decyzji innej osoby i my nie mamy na to wpływu. Dzieciom ciężko jest się z tym pogodzić, ale jest to do zrobienia. I jeśli już naprawdę pokonają te trudne problemy, z którymi borykają się od najmłodszych lat, to życzę im, by w przyszłości byli po prostu zadowoleni ze swojego życia. Żeby czuli, że zrealizowali to co chcieli, chociaż nawet jakąś cząstkę. To na pewno da im poczucie bezpieczeństwa, którego w dzieciństwie nie mieli. A jeśli w przyszłości będą już mieli tę bazę bezpieczeństwa, to myślę, że będą mogli spokojnie zakładać rodziny, pracować, kończyć szkoły i co tylko sobie zamarzą. Wiec taką najważniejszą umiejętnością, którą chciałbym, aby moi podopieczni mieli w przyszłości to to, by byli samodzielni. Żeby te wszystkie umiejętności, które zdobędą pozwoliły im na samodzielne życie i funkcjonowanie.

Z Krystianem Furgałem rozmawiała Paulina Górska ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce

Wywiad z Katarzyną Chromińską – wychowawcą w programie „SOS Rodzinie” w Siedlcach

W dzieciństwie chciała być jak Michelle Pfeiffer z „Młodych Gniewnych”, pracować z młodzieżą i przerabiać z dziećmi wiersze z poziomu studenckiego. Dziś jako wychowawca i koordynator świetlić środowiskowych spełnia się w codziennej pracy z dziećmi w ramach Programu „SOS Rodzinie”. Od 8 lat, związana z SOS Wioską Dziecięcą w Siedlcach, dba o rozwój nie tylko dzieci, ale również ich rodzin i społeczności. I jak mówi: człowieka należy szanować – po całości.

Kasiu, Twoja inspiracja rolą Michelle Pfeiffer jest mocno uskrzydlającą. Tym bardziej, że marzenie o pracy z dziećmi spełniło się w 100 procentach. Ciekawa jestem jak odbierasz to z perspektywy czasu, jako dorosła już kobieta? Jak wyglądała Twoja ścieżka?

Katarzyna Chromińska: Wybierając studia rzeczywiście kierowałam się nastoletnią myślą, by zostać nauczycielką niczym w „Młodych i Gniewnych”. Na początku wcale nie myślałam stricte o SOS Wioskach Dziecięcych, ale generalnie o pracy z młodzieżą, która miała w życiu gorszy start. Można powiedzieć, że inspiracją była również moja szkoła podstawowa. Była to szkoła miejska, więc dzieci były z różnych dzielnic i osiedli. I już wtedy dostrzegałam nierówność. Niektóre dzieci były lepiej ubrane, a niektóre gorzej traktowane. Dostrzegałam tę niesprawiedliwość i nie było we mnie na to zgody. Zostałam tak wychowana, że wszyscy jesteśmy równi, mamy te same prawa, te same obowiązki i to samo nam się należy. Poszanowanie człowieka jako człowieka, po całości. Więc nie zgadzałam się na te wszystkie nierówności.

Do SOS Wiosek Dziecięcych trafiłam trochę przypadkiem, a trochę los tak chciał (śmiech). Tak się złożyło, że jedna z moich koleżanek pracowała już w Stowarzyszeniu jako wychowawca w „SOS Rodzinie” i potrzebowali akurat wolontariusza na festyn dziecięcy. I jak usłyszałam hasło „wolontariusz”, to popatrzyłam w kalendarz i pomyślałam – no to idę!

Po festynie koleżanka odezwała się ponownie z informacją, że Stowarzyszenie ogłosiło konkurs na roczny staż. Bardzo mnie do tego zachęcała, więc stwierdziłam, że dam temu szansę. Złożyłam CV i przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną z nastawieniem, że „fajnie by było”. No i jest fajnie, bo faktycznie dostałam tę pracę i w sumie tuż po obronie magisterki mogłam rozpocząć pracę. Mija już ósmy rok i wciąż jest mi tu dobrze.

A czy możesz proszę powiedzieć coś więcej na temat „SOS Rodzinie”, czyli Programu, w ramach którego prowadzisz świetlice? Czym dokładnie jest ten Program i jakie są jego założenia?

Program „SOS Rodzinie” to program profilaktyczny, który prowadzimy z myślą o dzieciach, które wychowują się w rodzinach biologicznych, zagrożonych rozpadem. Rodziny te żyją w trudnych warunkach, często w małych miejscowościach. Są to rodziny przeważnie z dużym potencjałem, ale nie wiedzące, że można żyć inaczej. W naszych świetlicach dzieci z tych rodzin mogą zjeść ciepły posiłek, odrobić lekcje, porozmawiać z osobami, którym ufają. Mogą rozwijać swoje pasje i zainteresowania, a od czasu do czasu pojechać na wycieczkę i zobaczyć inny świat. Rodziców z kolei motywujemy do zmiany, do spędzania czasu z dziećmi, do znalezienia pracy, do zerwania z ewentualnym nałogiem. Nasi pracownicy socjalni, odwiedzają rodziny, układają z nimi plan wydatków, wspierają w codziennych wyzwaniach. Nasza działalność to także szkolenia prowadzone przez ekspertów z różnych dziedzin, doradztwo psychologiczno-pedagogiczne, pomoc prawna, zdrowotna. Tworzymy też grupy wsparcia dla rodziców i ułatwiamy im kontakt z pracodawcami.

Kasiu, w takim razie jak wygląda Twój dzień pracy, jaki masz plan działania?

Dojeżdżam do biura na terenie SOS Wioski Dziecięcej w Siedlcach. Każdy dzień zaczynamy od spotkania całego zespołu, podczas którego omawiamy plan dnia i poszczególne zadania. Później zajmuję się pracą z dokumentami, a następnie rozjeżdżamy się do świetlic. Tam prowadzimy zajęcia, które robimy z podziałem wiekowym tak, żeby były dostosowane do  możliwości, umiejętności, a także potrzeb dzieci. Prowadzimy zajęcia różnego typu. Mamy zajęcia stricte plastyczne, techniczne, ale też socjoterapeutyczne z elementami psychoterapii i bajkoterapii. Pracujemy z psychologiem, więc dzieci mają też spotkania indywidualne i grupowe. Ponadto, przyjeżdżają do nas również instruktorzy, np. Pani, która prowadzi zajęcia teatralne oraz Pan od zajęć sportowych. Mamy również Panie nauczycielki, które pomagają nam w wyrównywaniu braków edukacyjnych dzieci, np. z  matematyki i języka angielskiego.

Czy coś w tej pracy jest dla ciebie szczególnym wyzwaniem?

Największym wyzwaniem jest to, by rodziny z którymi pracujemy złapały wiar w żagle, bo myślę, że na tym polega nasza praca. Wierzę, że Ci ludzie mają wszystko, żeby być super rodzicami i super rodzinami, ale nie do końca wiedzą jak je wykorzystać. No i my jesteśmy taką zapalniczką do świeczki, czy właśnie takim wiatrem w żagle. Czasem spotykamy się z tzw. ścianą. Słyszymy od rodzin, że „przecież to funkcjonowało tyle lat, to się sprawdza, dlaczego mamy wychodzić z tych naszych schematów?”. I to jest wyzwaniem. Bo w praktyce te schematy nie zawsze dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa i satysfakcję życiową, a wręcz je ograniczają. A dla nas najważniejsze jest dziecko, bo ono jest przyszłością nas wszystkich. Im mamy lepszych ludzi w społeczeństwie, tym wszystkim będzie żyło się lepiej. Więc najtrudniejsze jest to, by rodzina zechciała z nami pracować. A jak już zechce, to wszystko leci z górki (śmiech).

Kasiu, a gdy pracujesz z dziećmi oraz ich rodzinami, to czy coś szczególnie leży ci na sercu?

Martwię się czy dzieci poradzą sobie w życiu, czy będą miały pracę, czy założą sobie rodziny lub związki partnerskie i czy w efekcie będą szczęśliwi. Czasami jest tak, że patrzę na dziecko i myślę „masz potencjał, ale niestety błądzisz”… Zastanawiam się, co z takim dzieckiem będzie się działo, np. za dziesięć lat, kiedy będzie już dorosłe… Oczywiście zdaję sobie sprawę, że są rzeczy, na które nie mam wpływu bez względu na to, jak bardzo bym się starała. Bywa różnie. Ale zawsze mam nadzieję, że dadzą sobie radę, że będą szczęśliwi.

Czy zdarzają Ci się kryzysy, bądź trudne sytuacje? Jak sobie z nimi radzisz?

Kryzys jest takim doświadczeniem, które zdarza się każdemu. W naszej pracy również są kryzysy i ja też miewam zawodowe trudności. Ale mam zespół, który bardzo mocno się wspiera i zawsze sobie pomagamy w tych kryzysach. W różnych innych sytuacjach możemy się nie zgadzać, ale gdy mamy trudną sytuację, to stajemy ramię w ramię niczym siostry. Rozwiązujemy problem i idziemy dalej.

Mocny zespół to ogromne wsparcie, ale chyba też i satysfakcja. Z czego jeszcze czerpiesz dobrą energię i co daje Ci praca w SOS?

Myśląc o tej pracy mam wrażenie, że robię coś dobrego i trochę zmieniam świat na lepsze. To daje mi też poczucie, że to ja sama jestem lepszym człowiekiem i że buduję naszą rzeczywistość w bardziej kolorowych barwach, w utwierdzonych relacjach i emocjach. W takim pozytywnym byciu sobą, wokół siebie i ze sobą.

Super powiedziane! Relacja z samym sobą to chyba jedna z podstaw, by budować zdrowe, wartościowe i trwałe relacje z innymi ludźmi. Mam wrażenie, że uczysz też tego swoich podopiecznych. Powiedz jeszcze proszę dlaczego ta regularna, codzienna pomoc dzieciom oraz ich rodzicom jest tak bardzo ważna?

Uważam, że dzieciom trzeba pomagać codziennie, a na pewno często oraz wprowadzać systematyczne zadania. Bo, żeby weszło coś dziecku w nawyk to wymaga to czasu. I jeśli spotykałabym się z dzieckiem raz w miesiącu czy raz na pół roku, to ono nie zbuduje ze mną żadnej relacji, nie poczuje się ze mną bezpiecznie, w ogóle nie będzie słuchało co ja do niego mówię, bo będę jakąś Panią, która przyszła i czegoś od niego chce. A ja nie chce od niego niczego więcej niż tego, by to dziecko żyło tak, by było mu dobrze. I jeżeli nie będziemy się spotykały z tymi dziećmi często, to nasza praca nie będzie miała efektów, jakich oczekujemy. Bo dziecko nie poczuje, że może coś zmienić i nie będzie miało nawet takiej chęci i woli zmiany. Tylko po prostu będzie żyło w dotychczasowym standardzie, schemacie, w które weszło i będzie taką samą Małgosią czy Jasiem, jak do tej pory. A nie Janem i Małgorzatą, odnoszącymi sukcesy życiowe.

Kasiu, a czego życzysz swoim podopiecznym?

Życzę im, aby byli szczęśliwymi ludźmi, żeby rozsiewali dobro wśród innych i żeby życzliwość, na którą sami zasługują dostawali z powrotem od świata. Tego im życzę. To chyba jest najważniejsze. Radość i zadowolenie z tego co robią. Żeby żyli całkowicie w zgodzie ze sobą. I nawet jak będą chcieli mieć różowe włosy, to niech je mają. I niech nie patrzą na to, co mówią inni. Bo inni ich nie znają, nigdy nie chodzili w ich butach i nigdy w nich kawałka drogi nie przejdą.

Z Katarzyną Chromińską, wychowawcą w Programie „SOS Rodzinie”, rozmawiała Paulina Górska ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce.

Wywiad z Tomaszem Wójciszynem „Tatą SOS”

Rzucił dziennikarstwo dla pracy z misją i został Tatą SOS w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce.  Tomasz Wójciszyn, wraz z żoną Kasią, również byłą dziennikarką, przewrócili swoje życie do góry nogami, żeby zamieszkać w SOS Wiosce Dziecięcej i stworzyć rodzinę dla gromadki dzieciaków.

– Tomku, to chyba niełatwe rzucić karierę i przewrócić swoje życie do góry nogami?

To nie ja, czy Kasia jesteśmy tu bohaterami, bo rzuciliśmy pracę i zmieniliśmy całe swoje życie, przeprowadzając się do SOS Wioski Dziecięcej. To nasze dzieci są bohaterami. Bo to one każdego dnia mierzą się z ogromnymi traumami, które przeszły w rodzinach biologicznych. Dzieci, które się znalazły pod naszą opieką niestety były zdane na straty, nikt już w niech nie wierzył, ponieważ ich zachowanie, czy tzw. demoralizacja była już bardzo zaawansowana. Jednak my z Kasią postanowiliśmy je zauważyć, dać im szansę, powiedzieliśmy <<słuchajcie mamy świadomość tego, jaka jest wasza przeszłość i zachowanie ale my chcemy zacząć z Wami wszystko od nowa, u nas macie czystą kartę>>.

– Od kiedy jesteście związani ze Stowarzyszeniem?

Z SOS jesteśmy związani już niemal pięć lat, a w Biłgoraju w Wiosce Dziecięcej mieszkamy od czterech. Mamy pod opieką siódemkę dzieci – Kacpra, Amelię, Olę, Klaudię i Weronikę. Są już nastolatkami, ale od niedawna mamy też pod opieką rodzeństwo maluszków, 6-letnią Nikolę i 5-letniego Dominika. Mamy też psa i trzy koty.

– Skąd inspiracja/pomysł, by pracować właśnie tutaj? 

Kiedy miałem 30 lat i ktoś by mi powiedział, że za kolejnych 7 będę miał 7-mkę dzieci, to uznałbym to za absurdalny żart. Nie planowałem tego. To było raczej marzenie mojej żony i jej zasługa, żeby stworzyć rodzinę zastępczą. Kasia często wspominała, że chciałaby byśmy pomagali opuszczonym dzieciom. Przyjąłem to, bo mówiąc szczerze, byłem przekonany, że nie mamy na to szans. Życie potrafi zaskakiwać. Zaczęliśmy się tym interesować i bum, wyskoczyło nam ogłoszenie, że SOS Wioski Dziecięce rekrutują rodziców. Od słowa do słowa złożyliśmy aplikację do SOS Wiosek Dziecięcych, no i jesteśmy. To był długi proces rekrutacji na rodziców SOS, ale wszystko jest dla dobra dzieci i sam do tej pory zastanawiam się, jakim cudem, nie mając doświadczenia w opiece nad dziećmi, udało nam się przejść dalej. Teraz już wiem, że to zajęcie wymaga nie tylko doświadczenia, ale czegoś więcej… 

– Jakie były Twoje/Wasze motywacje i co masz na myśli, mówiąc, że to wymagało czegoś więcej?

Ta decyzja z dzisiejszej perspektywy wydaje się zrządzeniem losu. Nie wiem, czy istnieje druga taka „praca”, która potrafi dawać tyle satysfakcji i dumy. Z Kasią chcieliśmy, żeby to co robimy w życiu, miało jakiś sens, żeby coś po nas zostało. Już nie jesteśmy tylko we dwójkę dla siebie, ale też tworzymy dom, jesteśmy odpowiedzialni za innych. 

Tak jak już wspomniałem, chcieliśmy dać dzieciakom szansę na posiadanie rodziny, na dobry start w dorosłe życie. Jak na razie nam się to udaje. Jesteśmy dumni z naszych dzieciaków. Właśnie ta duma, to jak się zmieniają na lepsze, daje niesamowitą satysfakcję i chęć dalszego działania. Przez świadomość tego, z jakimi problemami mierzą się nasze dzieci i jak dużo przeszły w życiu nabrałem wiele dystansu do innych problemów, inaczej podchodzę do problemów.

– Z jaką trudnością spotykasz się w swojej pracy; co jest dla Ciebie wyzwaniem? 

To nie jest najprostsze życie, jakie można sobie wyobrazić. 7-ro dzieci, 9 osób ze swoimi emocjami, potrzebami, praca. Jakoś to wszystko trzeba ze sobą pogodzić i nie zawsze jest to proste. A na początku było jeszcze trudniej, ale ta nadzieja w oczach naszych dzieci, że ktoś może je docenić, zauważyć, dać ten kawałek nieba i serca, pozwoliło nam wierzyć, że będzie dobrze. Teraz to niemalże wzorowe dzieci z bardzo dobrymi ocenami w szkole, a nawet niektóre mają czerwone paski.

Dzieciaki w naszej rodzinie jak w każdej rodzinie zastępczej narażone są na stereotypowe myślenie – że są w jakiś sposób gorsze, że nie mają równych szans, że ich przyszłość będzie trudna. Niestety cały czas musimy walczyć z łatką, jaką niektórzy przypinają dzieciom będącym w pieczy zastępczej. Niestety często traktowani są gorzej, nie wierzy się w ich umiejętności. To jest ta trudność, z którą musimy walczyć. Nasze dzieciaki też chcą się czuć „normalnie”, bez przypinania łatki sieroty i dziecka, które nie ma szans na osiągnięcie czegokolwiek. 

– A co Cię napędza czy motywuje do poczucia, że jesteś we właściwym miejscu?

Każde osiągnięcie i pozytywna zmiana u naszych dzieci napawa mnie dumą. Wiem ile to dla nich znaczy i jak ciężko jest im czasem osiągnąć te małe i duże sukcesy. Przez nierówny start są narażone na wykluczenie, dlatego tak ważne jest dla tych dzieciaków, żeby w nie uwierzyć, dać im stabilność i siłę, która im pozwoli nie tylko przetrwać życie, ale też zbudować w pełni zdrowe i dobre relacje z ludźmi i ich przyszłą rodzinę. Kiedy odnoszą sukcesy, na przekór tym przeszkodom daje mi to nieprawdopodobny zastrzyk energii, radość – właśnie dumę. One już są dla mnie bohaterami.

Moim hobby jest dłubanie w drewnie. Myślę, że to ma dużo wspólnego również z wychowywaniem dzieci. Cierpliwość, dokładność, precyzja. Kiedy próbujesz coś stworzyć z kawałka drewna, to nie zawsze wizja jest najważniejsza, ale właśnie te cechy. Nawet taki kawałek drewna może cię zaskoczyć swoją strukturą, musisz być elastyczny, dostosować się do niego, wsłuchać, podążać za nim. Z tworzeniem rodziny, wychowywaniem dzieci jest podobnie. Budowanie każdej relacji zaczyna się od słuchania, otwartości i cierpliwości.

Dlaczego tak bardzo ważna jest codzienna/regularna pomoc dzieciom? Dlaczego według Ciebie jest to tak ważne? 

Stabilność emocjonalna dla dzieciaków jest najważniejsza. Oni już wielokrotnie byli zawodzeni przez dorosłych. To nie może się już powtórzyć. Jednak, by tak było, potrzebne jest również wsparcie z zewnątrz, zwłaszcza finansowego na specjalistów i terapeutów, którzy będą mogli im pomóc. Nasze dzieciaki na to zasługują. One chcą się rozwijać, odkrywać swoje pasje albo już je pielęgnować.

– Jakbyś mógł cofnąć czas, co byś zmieni?

Gdybym dziś znowu został postawiony przed taką decyzją – tym razem zgodziłbym się jeszcze chętniej, nie zakładając, że nie przejdziemy procesu, ale z wiarą, że go przejdziemy i zbudujemy coś wyjątkowego – nie rodzinę zastępczą, ale po prostu dobrą rodzinę.

Zmienili swoje życie, by pomagać dzieciom codziennie

Tomek, Kasia, Krystian i Aleksandra. W swoim życiu mieli nie jeden kinowy zwrot akcji. Podążając za marzeniami i głosem serca odkryli jednak, że to pomoc innym jest ich życiowym paliwem.  Dziś, pracując w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce, codziennie wspierają najbardziej potrzebujące dzieci.

Tomek – „Budowanie każdej relacji zaczyna się od słuchania, otwartości i cierpliwości”

Pracę dziennikarza zamienił na pracę z misją. Od ponad 4 lat tworzy bezpieczny i kochający dom dla porzuconych i osieroconych dzieci. Jako Tata SOS spełnia się w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce. 

– Motorem napędowym tej decyzji była moją żona Kasia. To ona namówiła mnie na rzucenie wszystkiego i założenie rodziny zastępczej. – opowiada Tomasz Wójciszyn. – Nie wiem czy istnieje druga taka „praca”, która potrafi dawać tyle satysfakcji i dumy. Dzieciaki w naszej rodzinie, jak w każdej rodzinie zastępczej, narażone są na stereotypowe myślenie – że są w jakiś sposób gorsze, że nie mają równych szans, że ich przyszłość będzie trudna. Kiedy odnoszą sukcesy na przekór tym przeszkodom daje mi to nieprawdopodobny zastrzyk energii i ogromną radość.

Każde osiągnięcie i pozytywna zmiana u dzieci napawa Tomka dumą. – Wiem ile to dla nich znaczy i jak ciężko jest im czasem osiągnąć te małe i duże sukcesy. Przez nierówny start są narażone na wykluczenie.  Ważne jest, by wierzyć w te dzieciaki oraz dać im stabilność i siłę, która pozwoli im nie tylko przetrwać życie, ale zbudować w pełni zdrowe i dobre relacje z ludźmi, a w przyszłości założyć własną rodzinę. U nas mogą zacząć wszystko od nowa. Mają tutaj czystą kartę. W wolnych chwilach Tomek relaksuje się przy pracy z drewnem i jak twierdzi –  Ma to dużo wspólnego z wychowywaniem dzieci. Cierpliwość, dokładność, precyzja. Kiedy próbujesz coś stworzyć z kawałka drewna to nie zawsze wizja jest najważniejsza, ale właśnie te cechy. Nawet taki kawałek drewna może cię zaskoczyć swoją strukturą, musisz być elastyczny, dostosować się do niego, wsłuchać, podążać za nim. Z tworzeniem rodziny, wychowywaniem dzieci jest podobnie.

Kasia – „Człowieka trzeba szanować po całości”

W dzieciństwie chciała być jak Michelle Pfeiffer z „Młodych Gniewnych”, pracować z młodzieżą i przerabiać z dziećmi wiersze z poziomu studenckiego. Dziś jako wychowawca i koordynator świetlić środowiskowych spełnia się w codziennej pracy z dziećmi w ramach Programu „SOS Rodzinie”. Od 8 lat, związana z SOS Wioską Dziecięcą w Siedlcach, dba o rozwój nie tylko dzieci, ale również ich rodzin. Już w szkole podstawowej dostrzegała społeczne nierówności. – Była to szkoła miejska, więc dzieci były z różnych dzielnic i osiedli. Niektóre dzieci były lepiej ubrane, a niektóre gorzej traktowane. Dostrzegałam tę niesprawiedliwość i nie było we mnie na to zgody. Zostałam tak wychowana, że wszyscy jesteśmy równi, mamy te same prawa, te same obowiązki i to samo nam się należy. Poszanowanie człowieka jako człowieka, po całości. – mówi Katarzyna Chromińska, wychowawca w Programie „SOS Rodzinie”.

Obecnie Kasia pracuje z dziećmi i rodzinami z małych miejscowości. – Są to osoby przeważnie z dużym potencjałem, ale nie wiedzące, że można żyć inaczej. Moim największym wyzwaniem jest więc sprawienie, by rodziny te złapały wiatr w żagle. – komentuje Kasia. W ramach Programu „SOS Rodzinie” rodzice motywowani są do zmiany, do spędzania czasu z dziećmi, do znalezienia pracy, do zerwania z ewentualnym nałogiem.  Dzieci z kolei, które przychodzą do świetlić SOS mogą tam nie tylko zjeść ciepły posiłek czy odrobić lekcje, ale również rozwijać swoje pasje i zainteresowania, a od czasu do czasu pojechać na wycieczkę i zobaczyć inny świat. – Życzę im, aby zawsze byli szczęśliwymi ludźmi i żyli całkowicie w zgodzie ze sobą. I nawet jak będą chcieli mieć różowe włosy, to niech je mają. I niech nie patrzą na to, co mówią inni. Bo inni ich nie znają, nigdy nie chodzili w ich butach i nigdy w nich kawałka drogi nie przejdą. – mówi Katarzyna Chromińska.

Krystian – „Mężczyzna pedagogiem? Jak najbardziej!”

Krystian w trakcie studiów pracował jako tokarz i szlifierz. Jednak od zawsze marzył o codziennej pracy z ludźmi. Od dwóch lat spełnia się jako pedagog i terapeuta w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce. Na co dzień pomaga najbardziej potrzebującym dzieciom, porzuconym i osieroconym. I jak podkreśla – każdy człowiek zasługuje na szacunek, a wspólne funkcjonowanie, mimo wszelkich różnić jest jak najbardziej możliwe. A co myśli o tzw. kobiecych zawodach? – W naszym społeczeństwie istnieje stygmatyzacja mężczyzn, szczególnie w takich zawodach jak pedagog czy ogólnie na stanowiskach związanych z opieką nad dziećmi. Należy jednak podkreślić, że mężczyzna jest niewątpliwie potrzebny w wychowaniu dziecka. Jeśli zabraknie męskiego pierwiastka, to w życiu dziecka mogą wystąpić różne dysfunkcje, a w przyszłości może mieć trudności chociażby w kontaktach damsko-męskich. ­– mówi Krystian Furgał, pedagog i terapeuta w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce w Polsce.

Krystian oprócz terapii indywidualnych zajmuje się organizowaniem zajęć wolnoczasowych. Jazda konno czy zajęcia plastyczne dla najmłodszych, to stały element większości weekendów. – Często organizuję zajęcia ruchowe, by dzieci mogły wyładować swój potencjał energetyczny. Z kolei dla starszych dzieci prowadzę zajęcia techniczne oraz zajęcia kulinarne. Jeśli chodzi zaś o indywidulane zajęcia terapeutyczne, to realizuję zajęcia metodą Snoezelen w tzw. Sali Doświadczania Świata. Polegają one na pracy z dzieckiem przy użyciu jak największej liczby bodźców – komentuje Krystian. I jak dodaje – Z naszej strony robimy wszystko, by dzieci wróciły do normy. A jeśli nie byłoby tej pracy, a dzieci pozostałyby w swoich biologicznych rodzinach, to prawdopodobnie żyłyby tak, jak ich rodzice.

 Aleksandra – „Pomagając dzieciom zmieniamy świat na lepsze”

Przygodę z organizacjami pozarządowymi zaczęła już jako nastolatka. Mając 18 lat wyjechała do szkoły w Norwegii, gdzie oprócz standardowych przedmiotów przygotowywała się do pracy charytatywnej w Afryce. W ramach organizacji Humana People to People Movement, w małych wsiach w Zimbabwe przez pół roku prowadziła zajęcia m.in z promocji zdrowia oraz nauki pisania i czytania dla osób starszych. Jako doktor socjologii i antropolog kultury prowadziła badania naukowe w Kenii, Tanzanii, Ugandzie, Meksyku i w Polsce.  Przez wiele lat pracowała jako Dyrektor Fundraisingu w fundacji  Greenpeace, a od 10 lat związana jest ze Stowarzyszeniem SOS Wioski Dziecięce w Polsce, gdzie obecnie pełni funkcję Dyrektor Krajowej.

– Pomoc dzieciom zawsze była dla mnie bardzo ważna. Podróżując po różnych krajach przekonałam się, że dobry start w dorosłość zależy od najbardziej podstawowych kwestii. Chociażby od tego, w jakich warunkach dorastają dzieci, jak są traktowane przez swoich rodziców i jakie mają możliwości edukacyjne. – mówi Aleksandra Granada. Jak dodaje – Praca w organizacji takiej jak SOS Wioski Dziecięce jest dużym wyzwaniem, szczególnie teraz w czasie pandemii. Jednak to, co daje mi spokój i siłę, to zaufanie do ludzi z którymi pracuję. Mamy tu fantastyczny zespół, który napędza się do działania i czynienia dobra. A codzienna pomoc dzieciom daje nam wszystkim poczucie, że zmieniamy świat na lepsze. Nasi darczyńcy również mogą się tak poczuć.

Pomoc tu i teraz

Aby dowiedzieć się jak codziennie można pomagać podopiecznym Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce, wystarczy wysłać SMS o treści „Hania” pod numer 4777 (koszt sms zgodny z cennikiem twojego operatora). W odpowiedzi na SMS pracownicy Stowarzyszenia oddzwonią, aby opowiedzieć o możliwościach wsparcia. W ramach akcji uruchomiona została również specjalna strona www.dziecisos.org, na której można przekazać comiesięczną darowiznę. W podziękowaniu za regularną pomoc każdy darczyńca otrzyma imienny Dyplom Przyjaciela Dzieci. Informacyjny Serwis SMS uruchomiony został we współpracy z Partnerem Technologicznym Digital Virgo Polska S.A.

„Kryzys najboleśniej dotknął najsłabszych”

Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce apeluje o pomoc dla dzieci z rodzin przechodzących kryzys

Głodne, zaniedbane i często wykluczone społecznie – taka jest rzeczywistość 300 tys. dzieci w Polsce, które żyją w skrajnej biedzie[1]. Jak podkreślają SOS Wioski Dziecięce, wsparcie profilaktyczne jest kluczowe, by rodziny, które znalazły się w najtrudniejszej sytuacji mogły samodzielnie i zdrowo funkcjonować. Beneficjenci Stowarzyszenia szczególnie cenią wsparcie edukacyjne, psychologiczne, a także zawodowe.[2] I aby zachęcić darczyńców do stałej pomocy, SOS Wioski Dziecięce startują z nową kampanią telewizyjną. Celem akcji jest pomoc dzieciom oraz rodzinom objętym opieką programu „SOS Rodzinie”.

Efekt pandemii

Hania ma 8 lat. Mieszka z mamą i trzema braćmi. Rodzina już wcześniej ledwo wiązała koniec z końcem, jednak teraz sytuacja jest trudniejsza niż kiedykolwiek. Mama Hani z dnia na dzień straciła pracę. W domu zaczyna brakować wszystkiego – ubrań, leków. Zdarza się, że dzieci nie mogą zjeść pełnego, ciepłego posiłku. Dziewczynce trudno jest myśleć o nauce, zabawie, snuć plany na przyszłość i wierzyć w marzenia. Tak trudno jej być po prostu dzieckiem.

Z podobnymi wyzwaniami mierzą się tysiące dzieci i rodzin w Polsce. To właśnie w tych najsłabszych obecny kryzys związany z pandemią uderzył najmocniej, zaburzył poczucie bezpieczeństwa, spotęgował obawy dotyczące zdrowia, a nawet życia najbliższych. Pogłębił problemy takie jak trudne warunki materialne, bezrobocie czy niewydolność wychowawcza. Bez pomocy i profesjonalnego wsparcia, dzieci narażone są na zaniedbanie i wykluczenie społeczne. Tracą szansę na rozwój, odkrywanie swojego potencjału, spełnianie marzeń.

Rola Stowarzyszenia

Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce od 12 lat tworzy profilaktyczny program „SOS Rodzinie”.  W tym momencie pomoc dociera do 477 rodzin w 17 lokalizacjach w Polsce. Program zapewnia kompleksowe wsparcie rodzinom w kryzysie, tak, by mogły pokonać trudności i pozostać razem.

Największym wyzwaniem jest to, by rodziny z którymi pracujemy złapały wiatr w żagle. Wierzę, że Ci ludzie mają wszystko, aby być super rodzicami, ale nie do końca potrafią wykorzystać swój potencjał. Często popadają w schematy, które nie zawsze dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa czy wzmacniają ich satysfakcję życiową. Wręcz je ograniczają. Dzieci są dla nas najważniejsze. To one są przyszłością nas wszystkich. ­– mówi Katarzyna Chromińska, wychowawca w Programie „SOS Rodzinie”. Pomoc dzieciom często zaczyna się w świetlicach SOS, gdzie mogą zjeść ciepły posiłek, odrobić lekcje czy porozmawiać z osobami, którym ufają. Pracownicy pomagają im oderwać się od trudnej codzienności, odnaleźć w sobie siłę do spełniania marzeń, rozwijać pasje i zainteresowania. Organizowane są zajęcia wyrównawcze, wycieczki, warsztaty artystyczne i sportowe.

Nasze działania prowadzimy gównie w małych miejscowościach. Są to obszary, w których nie ma czasem zasięgu telefonów komórkowych czy dostępu do Internetu, a miejscowy autobus kursuje raz, dwa razy dziennie. Jako organizacja, stajemy się ważną częścią społeczności, a co najważniejsze, pomagamy zmieniać lokalne realia. – komentuje Łukasz Łagód,  psycholog w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce. Również rodzice i opiekunowie są wspierani w codziennych wyzwaniach. Stowarzyszenie zapewnia szkolenia zawodowe oraz ułatwia kontakt z pracodawcami. Prowadzi także doradztwo psychologiczno-pedagogiczne, tworzy grupy wsparcia oraz oferuje rodzinom pomoc prawną i zdrowotną.

– Jak wynika z przeprowadzonego przez nas w 2020 roku badania, aż 92% naszych beneficjentów pozytywnie ocenia wsparcie Stowarzyszenia podczas pandemii, m.in. w edukacji zdalnej i kwestii z nią związanych, takich jak zapewnienie dzieciom komputerów i dostępu do Internetu. Szczególnie istotna stała się również destabilizacja na rynku pracy. Co trzecia rodzina z Programu „SOS Rodzinie” borykała się z tym problemem przy pierwszej fali COVID-19. Zważywszy na to staramy się intensyfikować działania z zakresu doradztwa zawodowego. – dodaje Łukasz Łagód.

Bez pomocy i profesjonalnego wsparcia, dzieci narażone są na zaniedbanie i wykluczenie.  

W ramach naszej akcji zachęcamy do regularnego, comiesięcznego wsparcia naszych podopiecznych. Bez naszej pomocy tracą szansę na rozwój, równe szanse edukacyjne, spełnianie marzeń. Wierzymy, że w każdym dziecku drzemie ogromny potencjał, bez względu na to z jakimi problemami mierzy się jego rodzina, gdzie dorasta, jaka jest jego historia. Czasami trzeba tylko pomóc go dostrzec i rozwijać. Właśnie to staramy się robić w programie „SOS Rodzinie”. Regularna pomoc, 365 dni w roku ma niezwykłą moc! – mówi Aleksandra Granada, Dyrektorka Krajowa Stowarzyszenia SOS Wioski DziecięceKampania, którą prowadzi Stowarzyszenie przypomina o możliwości przekazywania, regularnego comiesięcznego wsparcia dla potrzebujących dzieci objętych opieką SOS Wiosek Dziecięcych. Wystarczy 35 zł miesięcznie lub inna wybrana cyklicznie kwota, aby stać się częścią Klubu Przyjaciół SOS  i nieść pomoc każdego dnia!

To dzięki zaangażowaniu darczyńców możemy pomagać dzieciom takim jak Hania każdego dnia w roku, planować z wyprzedzeniem nasze działania i obejmować opieką kolejne rodziny. Dowolna kwota, choćby 35 zł miesięcznie, pomoże nam zapewnić kompleksową pomoc, wsparcie psychologiczne i edukacyjne dla dzieci z rodzin w kryzysie. – dodaje Aleksandra Granada.

Pomoc tu i teraz

Aby dowiedzieć się jak pomóc dzieciom takim jak Hania, wystarczy wysłać SMS o treści „Hania” pod numer 4777 (koszt sms zgodny z cennikiem twojego operatora). W odpowiedzi na SMS pracownicy Stowarzyszenia oddzwonią, aby opowiedzieć o możliwościach wsparcia. W ramach akcji uruchomiona została również specjalna strona www.dziecisos.org, na której można przekazać comiesięczną darowiznę. W podziękowaniu za regularną pomoc każdy darczyńca otrzyma imienny Dyplom Przyjaciela Dzieci. Kampania obejmuje informacyjne spoty telewizyjne oraz działania online. Informacyjny Serwis SMS uruchomiony został we współpracy z Partnerem Technologicznym Digital Virgo Polska S.A.

Aleksandra Granada nową Dyrektor Krajową Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce

Aleksandra Granada, dotychczasowa Dyrektor ds. Pozyskiwania Funduszy i Promocji, zastąpi Barbarę Rajkowską na stanowisku Dyrektor Krajowej Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce.

19 czerwca odbyło się w Warszawie spotkanie Zarządu Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięcej w Polsce, jego głównym punktem było powołanie na stanowisko nowego Dyrektora Krajowego, po tym jak 14 maja, swoją rezygnację z tej funkcji złożyła Barbara Rajkowska.

Barbara Rajkowska z organizacją była związana przez przeszło 12 lat, pełniąc między innymi funkcję Prezesa Zarządu, a przez ostatnie 5 lat Dyrektor Krajowej. W czasie  zarządzania organizacją, wzmocniła jej merytoryczną pozycję w Polsce, jak również doprowadziła do uruchomienia projektów pomocowych SOS Polska w Afryce, w Kamerunie i Zimbabwe.

Członkowie Zarządu podziękowali Barbarze Rajkowskiej 12 lat skutecznej i pełnej wyzwań pracy w Stowarzyszeniu, a także za to, że pozostawia ją w dobrej kondycji finansowej, mimo bardzo trudnych czasów, oraz z silnym i zmotywowanym do pracy zespołem.

Nową dyrektor krajową została Aleksandra Granada.

Aleksandra Granada jest doktorem socjologii i antropologiem kultury. Pracę  dla instytucji pozarządowych rozpoczęła już jako nastolatka. W ramach organizacji Humana People to People Movement, w małych wsiach w Zimbabwe przez pół roku prowadziła zajęcia m.in z promocji zdrowia oraz nauki pisania i czytania dla osób starszych. Prowadziła badania naukowe z dziedziny antropologii kultury  w   Kenii, Tanzanii, Ugandzie, Meksyku i w Polsce.  Była Dyrektorem Fundraisingu w fundacji  Greenpeace, gdzie, budowała od podstaw zespół fundraiserów, a także pionierski wówczas w Polsce projekt F2F. Koordynowała szereg działań zbierając fundusze na realizację projektów związanych z ochroną środowiska. Jest wykładowcą akademickim i scenarzystką, prowadzi też szkolenia z pozyskiwania funduszy dla pracowników Trzeciego Sektora.

Od 10 lat jest związana ze Stowarzyszeniem SOS Wioski Dziecięce w Polsce, gdzie do tej pory  odpowiadała za pozyskiwanie funduszy i promocję.

Przyszłam do SOS Wiosek Dziecięcych, bo bardzo chciałam pomagać tym najsłabszym, najbardziej potrzebującym. Wyzwania stojące przed naszą organizacją w tym post-pandemicznym okresie są ogromne. W Polsce nadal jest 71 tysięcy dzieci pozbawionych rodzicielskiej opieki, a 41% dzieci w wieku szkolnym doznało przemocy ze strony osoby bliskiej. Pandemia, jeszcze ich sytuację pogorszyła- powiedziała Aleksandra Granada- ale głęboko wierzę, że zespół SOS Wiosek Dziecięcych w całej Polsce robi wszystko by codziennie wspierać porzucone i osierocone dzieci w Wioskach SOS, oraz umacniać rodziny w kryzysie w naszych programach profilaktycznych. Bardzo wierzę w tych świetnych ludzi, którzy robią tak wiele dla potrzebujących i wierzę w naszych darczyńców, którzy nigdy nie opuszczają dzieci w potrzebie. To właśnie głównie z tych powodów podjęłam się roli Dyrektor Krajowej w naszej organizacji. – mówi Aleksandra Granada.

Aleksandra jest mamą trójki dzieci i wielbicielką wypraw w nieznane, buszowania po lesie, czytania na hamaku i dobrego jedzenia.

10 000 posiłków trafi do potrzebujących dzieci w ramach akcji „Czyste pomaganie”

Akcja organizowana przez P&G, Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce w Polsce oraz sieć sklepów Kaufland odbyła się już po raz trzeci. W realizację dobroczynnego celu programu realizowanego przez partnerów, zaangażowali się także konsumenci, którzy kupując wybrany produkt P&G takich marek jak Ariel, Vizir czy Fairy w sieciach sklepów Kaufland, pomogli sfinansować posiłki dla podopiecznych Stowarzyszenia. W ramach dotychczasowej współpracy partnerów dostarczono już ponad 25 000 posiłków.

Niedożywienie dzieci to wciąż aktualny problem w Polsce. Dlatego też, zapewnienie dzieciom ciepłego i zbilansowanego posiłku w placówce wsparcia dziennego to jedno z najważniejszych zadań, jakiego na co dzień podejmują się pracownicy Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce. Jest to także jedno z działań, które organizacja realizuje w ramach swojego Programu Umacniania Rodziny – SOS rodzinie. Codziennie z realizowanego w ośrodkach programu dożywiania korzysta 1 505 dzieci.

Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce od 37 lat pomaga dzieciom w trudnej sytuacji, które potrzebują wsparcia materialnego, zdrowotnego, psychologicznego, jak i emocjonalnego. Wybuch pandemii COVID-19 jeszcze mocniej uwidocznił problemy społeczne, a także zwiększył bariery w dotarciu z pomocą do potrzebujących. Dziś pomoc dzieciom jest ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, dlatego cieszymy się, że już od wielu lat wraz z naszymi partnerami realnie wpływamy na życie potrzebujących. Działania takie jak dożywianie dzieci są bardzo ważne i kluczowe dla ich zdrowia i rozwoju, zwłaszcza podczas pandemii, gdy nie wszyscy nasi podopieczni mają dostępu do regularnych, zdrowych posiłków. Stowarzyszenie przychodzi w tym zakresie  z systematyczną pomocą dzieciom i ich rodzinom, co jest możliwe dzięki wsparciu firm takich jak Procter & Gamble – komentuje Justyna Kalita, Menedżerka fundraisingu korporacyjnego ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce.  

Pomoc dzieciom w potrzebie i wsparcie społeczności w obliczu nieoczekiwanych wyzwań i kryzysów to także misja Procter & Gamble od ponad 180 lat. Już po raz trzeci firma, w partnerstwie z siecią sklepów Kaufland wspiera wysiłki Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce na rzecz walki z niedożywieniem dzieci w potrzebie. 

W ciągu ostatniego roku Procter & Gamble podjęło szereg działań, mających na celu m.in. wsparcie lokalnych społeczności, które zostały dotknięte skutkami pandemii COVID-19.  Z myślą o nich powstał program „Działajmy Razem”, który jest zobowiązanie firmy dotyczącym zrealizowania 21 Dobrych Działań na 2021 rok.

Współpracujemy ze Stowarzyszeniem SOS Wioski Dziecięce od wielu lat, wspólnie zrealizowaliśmy wiele projektów, dzięki którym tysiące dzieci otrzymało niezbędną pomoc. Sfinansowaliśmy pomoce naukowe dla dzieci, umożliwiając im naukę zdalną bądź jej kontynuację. Właśnie zakończyliśmy wspólną akcję „Czyste pomaganie”, której efektem jest zapewnienie 10 000 kolejnych talerzyków pełnowartościowym posiłkiem dla dzieci – skomentowała Justyna Rymkiewicz, Dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej Procter & Gamble w Europie Centralnej.Akcja, w ramach której konsumenci kupując produkty takich marek jak Fairy, Vizir, Ariel, Lenor czy Ambi Pur włączyli się w finansowanie posiłków dla dzieci trwała od 13 do 26 maja. SOS Wioski Dziecięce w Polsce w najbliższym czasie będzie dostarczać je potrzebujący dzieciom – podopiecznym Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w całej Polsce.

Więcej informacji o:

SOS Wioski Dziecięce

Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce w Polsce to organizacja dobroczynna, która opiekuje się opuszczonymi i osieroconymi dziećmi oraz tymi z rodzin w kryzysie w ramach Programu Umacniania Rodziny -„SOS Rodzinie”. Działamy w Polsce od 1984 r. i mamy już pod opieką 1505 dzieci i młodzieży. Jesteśmy częścią międzynarodowej organizacji SOS Children’s Villages działającej w 137 krajach i terytoriach.

Procter & Gamble

P&G posiada jedno z najbardziej rozbudowanych portfolio wiodących marek, które cieszą się zaufaniem konsumentów na całym świecie. Są to m.in: Always®, AmbiPur®, Ariel®, Bounty®, Charmin®, Crest®, Dawn®, Downy®, Fairy®, Febreze®, Gain®, Gillette®, Head & Shoulders®, Lenor®, Olay®, Oral-B®, Pampers®, Pantene®, SK-II®, Tide®, Vicks® i Whisper®. P&G prowadzi działalność w około 70 krajach. Zapraszamy na stronę http://www.pg.com, aby dowiedzieć się więcej o firmie P&G i jej markach.

KONKURS SPECJALNY DLA UCZESTNIKÓW AKCJI „NIECH POMAGANIE WEJDZIE CI W NAWYK!” – POMOC DZIECIOM I RODZINOM Z KRAŚNIKA

W ramach akcji specjalnej „Niech pomaganie wejdzie ci w nawyk!” organizowanej we współpracy ze Stowarzyszeniem Dr.Max Zdrowie zachęcamy do udziału w wydarzeniu, które zostało przedłużone do 9 maja i ogłaszamy dla Was KONKURS SPECJALNY.

W ramach akcji specjalnej „Niech pomaganie wejdzie ci w nawyk!” organizowanej we współpracy ze Stowarzyszeniem Dr.Max Zdrowie zachęcamy do udziału w wydarzeniu, które zostało przedłużone do 9 maja i  ogłaszamy dla Was KONKURS SPECJALNY. Akcja polega na tym, że Stowarzyszenie Dr. Max Zdrowie wymienia Wasze kroki na wsparcie dla podopiecznych Centrum Specjalistycznego SOS w Kraśniku. Za każde wykonane przez Was 50 000 kroków nasz partner przeznacza 10 zł na pomoc dla dzieci w potrzebie. Uczestnicząc w akcji możecie też wystartować w Konkursie i wygrać atrakcyjne nagrody. Aby wziąć udział w konkursie: W ramach akcji specjalnej „Niech pomaganie wejdzie ci w nawyk!” organizowanej we współpracy ze Stowarzyszeniem Dr.Max Zdrowie zachęcamy do udziału w wydarzeniu, które zostało przedłużone do 9 maja i ogłaszamy dla Was KONKURS SPECJALNY.

1. Pobierz darmową aplikację Victor i dołącz w niej do akcji specjalnej – aplikacja do pobrania na stronie.

2. Odpowiedz w komentarzu pod tym postem na pytanie “Dlaczego chcę być bardziej aktywny/-a?” i podaj swój numer startowy (który otrzymasz po dołączeniu do akcji w aplikacji. UWAGA: tylko komentarze pod tym postem będą brane pod uwagę przy wyborze zwycięzców Konkursu!

?Autorzy 10 najlepszych komentarzy otrzymają SmartBand Huawei Color Band A2 oraz kubek SOS Wioski Dziecięce. ❣️ Biorąc udział w konkursie masz szansę nie tylko na poprawę swojego zdrowia, nagrody, ale także na realną pomoc dzieciom! Konkurs dotyczy też osób, które wcześniej wychodziły limit 50 000 kroków. Regulamin konkursu znajdziecie pod adresem. Ruszajmy się, dbajmy o zdrowie i pomagajmy na MAXa!❤️❤️?

Petycja SOS Wiosek Dziecięcych na temat poprawy dostępu do opieki psychologicznej i psychiatrycznej dla dzieci w Polsce już przekazana do Prezesa Rady Ministrów, Mateusza Morawieckiego.

Pod apelem dotyczącym wprowadzenia systemowych zmian po to by każde dziecko w Polsce miało dostęp do opieki psychiatrycznej i psychologicznej w szkole lub ośrodku zdrowia, podpisało się ponad 7 tysięcy osób. Jak pokazują badania sytuacja przedłużającego się lockdownu coraz mocniej odbija się na kondycji psychicznej polskich dzieci. Dlatego Stowarzyszenie chce zaprosić rodziców, którzy czują na swoich barkach ciężar odpowiedzialności za równowagę psychiczną ich dzieci do debaty: „Rodzice w pandemii – jak przeżyć żal po stracie tego czego nie było i zaadaptować się do rzeczywistości zmienionej koronawirusem”

Jak wskazują eksperci organizacji młodzi ludzie czują się coraz gorzej fizycznie, psychicznie i emocjonalnie. Coraz gorzej znoszą izolację i brak kontaktu z rówieśnikami. Są zmęczeni nauką zdalną, sfrustrowani tym, że nikt nie jest w stanie im powiedzieć, kiedy ta sytuacja się skończy, nie radzą sobie z lękiem, coraz częściej mają poczucie beznadziejności i martwią się o swoją przyszłość.  Mają także ograniczone możliwości, jeżeli chodzi o wsparcie specjalistyczne. Wystarczy przypomnieć, co czytamy w petycji SOS do premiera, że jedynie połowa polskich szkół zatrudnia psychologa, a nawet w dużym mieście na darmową pomoc psychologiczną czeka się kilka miesięcy.  Sytuacja jest dramatyczna, rośnie liczba samobójstw wśród dzieci i coraz więcej z nich cierpi z powodu rzeczywistości jaką przyniosła nam pandemia. Rodzice nie mają wyjścia. To właśnie oni muszą szukać sposobów na to by pomóc swoim dzieciom i… sobie.

„Rok pandemii i lockdownu to już nie tylko przestrzeganie obostrzeń, chwilowe zawieszenie dotychczasowego trybu życia i oczekiwanie na po pandemii, czy nadzieja, że za trzy góra pięć miesięcy to się skończy. Co więcej, strategie byle z edukacją zdalną wytrzymać do wakacji, już nie działają. Pandemia jest cały czas i nie wiemy jak długo jeszcze z nami będzie. To moment, kiedy powoli przebija się do naszej świadomości fakt, że świat sprzed pandemii może naprawdę już nie wróci”. – mówi Aleksandra Sikorska, psycholog ze Stowarzyszenia.  

Sytuacja pandemii jest sytuacją długotrwałego silnego stresu, który dotknął nas wszystkich, więc wszyscy podlegaliśmy i nadal podlegamy napięciu i wszyscy ponieśliśmy straty. W zależności od doświadczeń i sytuacji konkretnej rodziny nasilenie tego stresu jest różne, w niektórych przypadkach jest to stres traumatyczny. To dla rodziców bardzo trudna sytuacja, bo żeby służyć wsparciem swoim dzieciom najpierw sami muszą odzyskać równowagę. To oni muszą być oparciem, bezpiecznym dorosłym, który pokaże właściwą drogę, pokaże, jak poradzić sobie z trudnymi emocjami, jak przeżyć żal po stracie tego czego nie było i co najprawdopodobniej już nie wróci.

„Naprawdę codziennie czuję się tak jakbym przeżywała żałobę po tym, co pandemia nam zabrała. Czy mam prawo się tak czuć? Teraz, kiedy tyle osób umiera naprawdę? Kiedy słyszę o tym, że moje dzieci nazywa się straconym pokoleniem, gdy słyszę, że po powrocie do szkoły będą przede wszystkim nadrabiać zaległości, że znów nie będą miały szansy na budowanie relacji jestem naprawdę przerażona”. – mówi mama dwójki nastolatków,  Anna Choszcz- Sendrowska, ze Stowarzyszenia

„jak zaadoptować się do nowej rzeczywistości, jak odpowiadać na pytania o przyszłość, jak wspierać dzieci w tym trudnym czasie? Wielu rodziców po prostu tego nie wie”. – dodaje

Dlatego 27.04.21 o godzinie 18.00 Stowarzyszenie zaprasza rodziców do debaty: „Rodzice w pandemii – jak przeżyć żal po stracie tego czego nie było i zaadoptować się do rzeczywistości zmienionej koronawirusem”:

Spotkanie poprowadzi dziennikarka Justyna Dżbik-Kluge, dziennikarka mama sześciolatka i trzylatka, a udział wezmą eksperci  Stowarzyszenia: Aleksandra Sikorska- psycholożka na co dzień wspierająca rodziców SOS, mama siedmiolatka, pierwszoklasisty na nauczaniu zdalnym,  Katarzyna Głąb, psycholożka wspierająca rodziny w kryzysie, mama , pięciolatki i dziewięciolatka na nauczaniu zdalnym, Tomasz Wrzosek- pedagog pracujący z młodzieżą, ojciec dwóch nastoletnich synów i dziewięcioletniej córki, oraz Anna Choszcz- Sendrowska, która w Stowarzyszeniu zajmuje się komunikacją, mama dwójki nastolatków.

Celem debaty jest próba odpowiedzenia rodzicom na to pytania o to jak poradzić sobie i jak pomóc swojemu dziecku w obecnej sytuacji. Jak zaakceptować i przepracować uczucie straty dotychczasowego życia i zaadoptować się do rzeczywistości zmienionej koronawirusem.

Złożenie petycji i organizacja debaty, towarzyszy finałowi kampanii SOS Wiosek Dziecięcych „Zobacz mnie”. Akcja ma na celu zachęcanie do przekazania 1% podatku na rzecz działań Stowarzyszenia, a także zwrócenie uwagi na znaczenie profesjonalnego wsparcia dla dzieci w kryzysie psychicznym.

„Każde dziecko zasługuje na to, by być zauważone, usłyszane, by otrzymać pomoc, gdy tego potrzebuje. To właśnie każdego dnia staramy się dawać podopiecznym SOS Wiosek Dziecięcych. Z zespołem naszych specjalistów: Rodziców SOS, psychologów i pedagogów, każdego dnia pracujemy, by zapewnić dzieciom wsparcie, odbudować ich poczucie bezpieczeństwa i pomóc uporać się z trudnymi przeżyciami.” – mówi Barbara Rajkowska dyrektor krajowa Stowarzyszenia

Jeszcze tylko do końca kwietnia można przyłączyć się do pomocy i przekazać 1% podatku na rzecz podopiecznych SOS Wiosek Dziecięcych. Wystarczy wpisać nr KRS 0000 056 901 w odpowiednią rubrykę formularza PIT. Szczegóły akcji 1% można znaleźć na stronie. Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce pomaga dzieciom opuszczonym i osieroconym oraz z tym z rodzin w trudnej sytuacji. Swoim wsparciem obejmuje ponad 1500 podopiecznych w Polsce. Równolegle do opieki zastępczej, Stowarzyszenie rozwija działania profilaktyczne, w ramach Programu „SOS Rodzinie”, którego celem jest ochrona dzieci przed utratą opieki, zapewnienie rodzinom kompleksowego wsparcia, w tym pomocy psychologicznej i terapeutycznej.

POZNAJ NASZYCH FUNDRAISERÓW

fundraiser
  • możemy zapukać do Twoich drzwi lub możesz nas spotkać na ulicy
  • zachęcamy do dołączenia do Klubu SOS i tym samym regularnej pomocy potrzebującym dzieciom
  • nie zbieramy pieniędzy w gotówce

Kontakt dla mediów

Tomasz Zimiński Tel. komórkowy: +48 532 430 925 mail: tomasz.ziminski@sos-wd.org

Rekrutacja rodziców SOS

Paulina Cygler Tel. komórkowy: +48 734 425 108 mail: rodzice@sos-wd.org

Kontakt dla firm oraz dary rzeczowe

Aleksandra Rysiewska Tel. komórkowy: +48 513 403 652 mail: aleksandra.rysiewska@sos-wd.org



Kontakt dla studentów

Łukasz Łagód Tel. komórkowy: +48 734 420 482 mail: lukasz.lagod@sos-wd.org

Kontakt dla darczyńców

Tomasz Rybicki
Tel. +22 843 73 76

Wyślij wiadomość

    Administratorem Twoich danych osobowych podanych w formularzu kontaktowym jest Stowarzyszenie „SOS Wioski Dziecięce w Polsce” . Będziemy przetwarzać Twoje dane osobowe w celu udzielenia odpowiedzi na Twoje zapytanie. Więcej informacji o przetwarzaniu Twoich danych osobowych znajdziesz w naszej Polityce prywatności.