Jak każdego roku w ferie, mieliśmy szusować na nartach i wydeptywać górskie ścieżki gdzieś daleko w Beskidach. Sytuacja zmusiła nas do pozostania w Koszalinie. Pierwszy zawód minął i postanowiliśmy DZIAŁAĆ! Zebraliśmy ekipę i tu chcę podkreślić, że wszyscy aż rwali się do przygody w terenie:) W piątek rano pobudka, pakowanie plecaków, prowiantu i czas ruszyć w drogę! Trasę naszej wycieczki wyznaczyliśmy spoglądając na mapę PTTK Koszalin. Wybór padł na niebieski szlak „Porwanego Księcia” – nazwa szlaku pochodzi z prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w 1480 roku u podnóża Góry Chełmskiej. Wędrówkę rozpoczęliśmy u progu Wspólnoty. Warunki atmosferyczne typowo „zimowe”, czytaj deszcz, błoto, szaro i ponuro. Takie rzeczy nas nie zniechęcają i raźnym krokiem ruszyliśmy przed siebie, obierając za kierunek Górę Chełmską. Pierwsze kilka kilometrów pokonaliśmy idąc przez miasto, pogoda nadal zimowa… Po wkroczeniu do lasu i w miarę nabierania wysokości – wystarczyło około 80 m przewyższenia naszym oczom ukazał się istnie bajkowy i prawdziwie zimowy krajobraz. Ośnieżone ścieżki, drzewa pokryte białym puchem i ta niesamowita zimowa atmosfera wprawiły nas w iście FERYJNY nastrój. Minęliśmy wieżę widokową i udaliśmy się w kierunku słynnej w rejonie Koszalina „LEŚNEJ PIĄTKI”. Tutaj zrobiliśmy zasłużoną przerwę na jedzonko i odpoczynek. Posileni ruszyliśmy dalej, śniegu zdawało się być coraz więcej! Radocha:) Po około 15 km dotarliśmy do Lubiatowa, gdzie na tutejszym placu zabaw wygłupom nie było końca:) Trasa powrotna, lekko zmodyfikowana. I tak po przejściu blisko 25 kilometrów, wyczerpani i szczęśliwi wróciliśmy do MWM-u. W głowie pojawiają się kolejne pomysły na wycieczki w teren bo FERIE nadal trwają!
sty10