Mówią na nas „młodzież”, choć sami coraz częściej czujemy się jak dorośli. Mamy swoje plany, obowiązki, dylematy większe niż wybór smaku lodów. A jednak… wciąż jest w nas ta cząstka dziecka. Ta, która śmieje się do rozpuku, wspina się na drabinki, zjeżdża z każdej możliwej zjeżdżalni i nie wstydzi się zachwytu nad prostymi rzeczami.
Wystarczyło kilka chwil. Plac zabaw gdzieś na skraju lasu. W teorii już nie dla nas. W praktyce? Dla nas jak najbardziej.
Huśtawki, piaskownica, równoważnia, karuzela … Wszystko było pretekstem do wygłupów, rozmów, śmiechu, zdjęć. A te zdjęcia… mówią wszystko. Uśmiechy szczere, szerokie, pełne życia. Takie, których nie da się ustawić ani zaplanować. Takie, które wychodzą tylko wtedy, gdy naprawdę się cieszysz.




























