Kuba miał zaledwie 7 lat, gdy trafił do Wioski SOS, do domu pani Krystyny. Chłopiec pochodził z rodziny, w której na porządku dziennym były krzyki, kłótnie rodziców, a niestety również przemoc domowa.
Lata wczesnego dzieciństwa pozostawiły w nim wiele długo gojących się ran
i uprzedzeń. Bał się dorosłych, nie umiał im zaufać.
Kiedy trafił pod opiekę Mamy SOS, początkowo nie umiał przyjąć ciepła, miłości i wsparcia. Był zamknięty w swej skorupie. Nawet kontakty
z rówieśnikami nie były w stanie przełamać jego lęków. Chłopiec czuł się gorszy od innych, bo przecież, gdyby było inaczej, rodzice nie krzyczeliby tak bardzo na niego.
Z czasem wytrwała praca psychologów, terapeutów i bezwarunkowa miłość ze strony Mamy SOS zaczęły przynosić efekty. Kuba coraz bardziej otwierał się na innych, nie odrzucał już bliskości. Pani Krystyna była dumna za każdym razem, kiedy słyszała dochodzące z pokoju dzieci śmiechy i okrzyki radości podczas wspólnych zabaw.
I choć pewne traumy, wspomnienia zostaną w pamięci Kuby być może na zawsze, z czasem przysłonią je te całkiem nowe, dobre, szczęśliwe chwile.